Blisko 100 dzieci uratowanych w polskich Oknach Życia

Wczoraj w centrum Warszawy do Okna Życia trafiła maleńka dziewczynka - zaledwie dwie godziny po narodzinach. Siostry, które czuwają dzień i noc przy oknie nazwały ją Zuzia. To już 18 dziecko ocalone w tym miejscu, a takich okien rozsianych po Polsce jest już 61.
Zuzia zaledwie dwie godziny po swoich narodzinach trafiła do warszawskiego Okna Życia przy Hożej prowadzonego przez siostry franciszkanki. Będąc świadkiem takiej sytuacji jak ta, jak początek życia Zuzi - smutek i złość może mieszać się z radością i wdzięcznością. Bo każdy z nas czuje, że to nie tak powinno być, że narodziny powinny być dla dziecka czasem bliskości, miłości, bezpieczeństwa, domu, rodziców, symbiozy z mamą. A Zuzia takiej szansy nie miała... Z drugiej strony urodziła się, co nie jest dane wielu dzieciom... Zwracają na to uwagę siostry Franciszkanki Rodziny Maryi, które proszą byśmy o oknach życia i dzieciach w nich przyjmowanych, pamiętali nie tylko gdy błyszczą jeszcze medialne flesze, ale na co dzień. Siostry modlą się zarówno za powierzone im maleństwa, jak i ich rodziny: biologiczne i adopcyjne. I choć droga dzieci z okien życia nie jest łatwa, bo czeka je zwykle kilka miesięcy mieszkania w ośrodku adopcyjnym, (bo sytuacja prawna takich dzieci jest skomplikowana), to chętnych małżeństw na adopcję jest bardzo dużo. Jak relacjonują siostry, choć nie tędy droga, telefony w zakonie, po każdym medialnym newsie o dzieciątku znalezionym w oknie życia się urywają... Warto jednak też - o czym przypominają nam dziś siostry franciszkanki - mieć świadomość, że rzeczywistość nie jest czarno-biała i także biologicznych rodziców nie można osądzać i stawiać ich po stronie braku miłości. Świadczą o tym listy, które niejednokrotnie siostry znajdują przy dzieciach. Więcej na ten temat w naszym materiale: