WOW! 150 tysięcy złotych zebrali łodzianie dla mieszkańców Bejrutu

150 tysięcy złotych udało się zebrać w akcji „Solidarni z Bejrutem”. W jej ramach Caritas Archidiecezji Łódzkiej i łódzkie stowarzyszenie Dom Wschodni pomagają najuboższym mieszkańcom stolicy Libanu w wyremontowaniu mieszkań i wznowieniu działalności małych, rodzinnych warsztatów. Dzięki tegorocznym datkom możliwe będzie prowadzenie systematycznego wsparcia przez najbliższy rok.
Szczodrość ludzi
Zbiórka prowadzona była w pierwszą niedzielę sierpnia we wszystkich parafiach archidiecezji łódzkiej oraz poprzez internet. Złotówki zostaną teraz zamienione na dolary i zawiezione w tej formie do Libanu. Amerykańska waluta jest gwarantem, że zebrane w Polsce pieniądze nie stracą w Libanie na wartości (miejscowa lira jest bardzo słaba i podlega dużym fluktuacjom, jej czarnorynkowy kurs jest ponad 10-krotnie niższy niż oficjalny) i będą zamieniane po najkorzystniejszym kursie tuż przed ich wydaniem. Na miejscu, w Bejrucie, działa kilkuosobowa grupa Libańczyków, która wybiera osoby wymagające wsparcia, określa budżet remontu i zajmuje się jego realizacją. Dzięki temu łódzkie NGO'sy nie wpadają w sidła korupcji i marnotrawienia zebranych funduszy.
Akcja „Solidarni z Bejrutem” trwa od 6 sierpnia 2020 r. Wsparcie dla dotkniętych tragicznym wybuchem w porcie rozpoczęło się dwa dni po dramacie. Przebywający wówczas w stolicy Libanu ks. Przemysław Szewczyk przekazał miejscowej parafii kilka tysięcy dolarów, które planował wydać na wyjazd do Syrii. Potem archidiecezja łódzka zorganizowała pierwszą zbiórkę, posypały się datki w internecie - w sumie Polacy ofiarowali ćwierć miliona złotych. Za te pieniądze „Solidarni z Bejrutem” pomogli w wyremontowaniu 75 mieszkań, 27 miejsc pracy, szkoły, klubu sportowego, kościoła i organizacji pozarządowej.
Nie chodzi nam o statystyki, ale okazuje się, że co trzy dni kończyliśmy jakiś remont.
– ocenia Maciej Mirowicz z Domu Wschodniego. Prawie 7 tysięcy dolarów poszło na dystrybucję paczek, a 4 tysiące – na pomoc dla rodzin strażaków, którzy zginęli w wyniku eksplozji. A to nie koniec wsparcia, bo ekipa wciąż pracuje, kilka remontów jest w toku, zidentyfikowani są kolejni potrzebujący. Dzięki pieniądzom zebranym w te wakacje akcja będzie systematycznie prowadzona przez kolejne miesiące.
Możemy spokojnie rozpoczynać kolejne remonty i wiemy, że pieniędzy wystarczy na najbliższy rok.
– dodaje ks. Przemysław Szewczyk, prezes stowarzyszenia „Dom Wschodni”.
Jak to się zaczęło?
Być może całego przedsięwzięcia by nie było, gdyby nie obecność w Bejrucie w dniu eksplozji ekipy Domu Wschodniego. Maciej Mirowicz był wtedy w mieszkaniu, a ks. Przemysław Szewczyk spacerował wzdłuż wybrzeża. W stolicy Libanu chcieli otworzyć wakacyjną szkołę języka arabskiego dla Polaków, przyczółek przyszłej działalności kuturalnej. Bo Dom Wschodni jako pierwszy cel postawił sobie przybliżanie świata Bliskiego Wschodu Polakom i polskiego dziedzictwa – mieszkańcom Orientu. Gdy jednak okazało się, jaka jest skala zniszczeń, decyzja mogła być tylko jedna: „Pomagamy”. Po kilku godzinach łódzka Caritas uruchomiła zbiórkę na rzecz Bejrutu, a dwa dni po wybuchu ludzie Domu Wschodniego byli już w par. św. Michała – najbardziej dotkniętej skutkami eksplozji katolickiej wspólnocie w stolicy Libanu.W promieniu 12 kilometrów od miejsca wybuchu, magazynu portowego przy elewatorze zbożowym, popękały szyby. Im bliżej epicentrum, tym więcej strat – połamane framugi okien, wyłamane drzwi, naruszona konstrukcja budynków. Zginęło ponad 200 osób, niemal 8 tysięcy było rannych. Początkowo ciężko było w okolicy znaleźć miejsce, które oparło się nawałnicy. W jednej chwili dziesiątki tysięcy ludzi zostało bez dachu nad głową.
– Mieliśmy ze sobą kilka tysięcy dolarów, które były przeznaczone na późniejszy pobyt w Syrii. Zrezygnowaliśmy z wyjazdu, a gotówkę przeznaczyliśmy na doraźną pomoc. Z taką ofertą przyszliśmy do proboszcza parafii św. Michała.
– mówi ks. Przemysław Szewczyk, prezes stowarzyszenia Dom Wschodni.Konkretna propozycja zaskoczyła duchownego z Bejrutu i zawocowała stworzeniem grupy roboczej, w której znaleźli się Libańczycy z różnych wspólnot neokatechumenalnych. Grupa zajęła się znajdowaniem najbardziej poszkodowanych, ocenianiem skali potrzeb i prowadzeniem remontów. Bo mimo iż Liban był wtedy na ustach całego świata i ciągnęły do niego całe konwoje z pomocą humanitarną, to zarządzające nią wielkie organizacje pomocowe nie zawsze zauważały pojedynczych ludzi i ich dramaty. Zbierane wówczas w Polsce pieniądze (w akcję włączyła się też archidiecezja łódzka) omijały biurokratyczne rafy, omijały naciągaczy i wykorzystywały coraz mocniejszą pozycję dolara na miejscowym, czarnym rynku walutowym.
To nie koniec!
Akcję „Solidarni z Bejrutem” nadal można wesprzeć, wpłacając dowolny datek na konto:
Caritas Archidiecezji Łódzkiej90–507 Łódź, ul. Gdańska 111Bank Pekao S.A. V O/ŁódźPLN: 48 1240 1545 1111 0000 1165 5077EURO: 05 1240 1545 1978 0000 1165 5181USD: 13 1240 1545 1787 0000 1165 5178 SWIFT: PKOPPLPWz dopiskiem „Solidarni z Bejrutem”.
Stowarzyszenie „Dom Wschodni – Domus Orientalis”ul. Piotrkowska 80, 90–102 ŁódźmBank, 70 1140 2004 0000 3002 7483 9388
Źródło: WOW! 150 tysięcy złotych zebrali łodzianie dla mieszkańców Bejrutu