"Chłopca trzymano w drewnianej skrzyni". Porywacz 10-latka z Krakowa z zarzutami
Zarzut pozbawienia wolności małoletniego ze szczególnym udręczeniem w celu wymuszenia okupu usłyszeli 50-letni mężczyzna i jego partnerka. Chodzi o sprawę porwania 10-letniego chłopca w centrum Krakowa w styczniu tego roku.
10-latka porwano w drodze do szkoły. Przez 5 dni chłopca trzymano w drewnianej skrzyni, w bardzo trudnych warunkach. - Sprawca przygotowany był na wszystko - mówi komendant Centralnego Biura Śledczego Policji, Kamil Bracha. - Zamontował w samochodach przygotowanych do uprowadzenia podwieszane ładunki zapalające, które miały być odpalane za pomocą telefonu komórkowego. Taki ładunek ujawniliśmy w samochodzie, którym dziecko było uprowadzone a także w kolejnym, już przygotowanym do porwania kolejnego dziecka - opisuje. W wyjaśnienie sprawy zaangażowanych było nawet 300 osób - także śledczy z amerykańskiego FBI. Zatrzymanemu 50-latkowi dodatkowo przedstawiono zarzut porwania dla okupu 76-letniego krakowskiego biznesmena. To już sprawa z 2013 roku. Pomimo prowadzonych wtedy przez rodzinę negocjacji z porywaczami w sprawie przekazania okupu, schorowany mężczyzna nigdy nie wrócił do domu. Nie wiadomo co się z nim stało. Przestępcy w pewnym momencie zerwali kontakt. Zatrzymanemu mężczyźnie i jego partnerce może grozić 25 lat więzienia. Śledczy podkreślają, że sprawa cały czas jest rozwojowa i apelują o zgłaszanie się osób, których bliscy w przeszłości byli ofiarami porwań dla okupu.