Nie będzie klubu ze striptizem
Koniec tańca go-go na Krakowskim Przedmieściu. Właściciel znanej sieci klubów erotycznych postanowił zamknąć lokal w centrum Warszawy. Jak tłumaczy - to skutek ogromnej presji...
Przeciwko działalności klubu protestowały w Warszawie środowiska religijne, kombatanckie i społeczne. Ostatnio klub trafił pod lupę prokuratury w związku z doniesieniami o możliwych wyłudzeniach pieniędzy na klientach lokalu. - W związku z działaniami podejmowanymi przez organy publiczne, organy ścigania oraz w związku z negatywnymi artykułami prasowymi, które uniemożliwiają normalne funkcjonowanie klubów, władze spółki podjęły decyzję o zamknięciu klubu na Krakowskim Przedmieściu w dniu dzisiejszym - ogłosił mecenas Marcin Biszkowiecki, pełnomocnik sieci klubów Cocomo. Kluby Cocomo wzbudziły kontrowersje między innymi przez doniesienia o klientach, którzy po imprezach budzili się ogromnymi rachunkami za alkohol. Wielu z nich nie pamięta co się działo po wypiciu pierwszego drinka. Stąd podejrzenie, że pracownicy klubów mogli celowo odurzać klientów, by naciągnąć ich na wydawanie dużych sum pieniędzy. Na razie zamknięty został jedynie klub Cocomo przy Krakowskim Przedmieściu. Lokal przy Foksalu działa bez zmian.