Polska odpadła z Mistrzostw Europy siatkarzy

2013-09-25 7:51
Tabliczki służące do dokonywania zmian w trakcie meczu
Autor: Autor: Zorro2212, licencja: Creative Commons

To był siatkarski horror!

Polscy siatkarze przegrali w Gdańsku z Bułgarią 2:3 (25:22, 25:22, 20:25, 24:26, 16:18) w barażowym meczu mistrzostw Europy o awans do ćwierćfinału i odpadli z turnieju. Polska: Piotr Nowakowski, Michał Winiarski, Bartosz Kurek, Łukasz Żygadło, Marcin Możdżonek, Grzegorz Bociek i Paweł Zatorski (libero) oraz Michał Ruciak, Łukasz Wiśniewski, Fabian Drzyzga, Michał Kubiak Bułgaria: Georgi Bratojew, Igor Skrimow, Wiktor Josifow, Todor Aleksiew, Nikołaj Nikołow, Cwetan Sokołow i Teodor Sałparow (libero) oraz Danaił Miłuszew, Teodor Todorow, Nikołaj Penczew. "To będzie bitwa" - zapowiedział przed meczem kapitan Bułgarów Todor Aleksiew. I nie pomylił się, ale zwycięsko wyszli z niej właśnie oni. Po raz pierwszy w tym turnieju na meczu biało-czerwonych nie było kompletu widzów. Na trybunach zasiadło ok. 6 tys. osób. Tym razem Andrea Anastasi postawił w ataku na Grzegorza Boćka, który w pierwszej szóstce zagrał też ze Słowacją, ale wtedy szybko został zmieniony przez Jakuba Jarosza. Tym razem radził sobie znacznie lepiej. W pierwszym secie Polacy szybko wyszli na pięciopunktowe prowadzenie (10:5). Kolejne bardzo dobre spotkanie rozgrywał Michał Winiarski, który wielokrotnie ratował biało-czerwonych z opresji w obronie, a przede wszystkim w ataku. Mimo to Bułgarzy jeszcze doszli podopiecznych Andrei Anastasiego. Remis był przy 16:16, a później przy 21:21. Decydujące w tej partii, ale i w całym meczu było zatrzymanie lidera bułgarskiej ekipy Cwetana Sokołowa, który miał na tym etapie jedynie... 36 proc. skuteczność. Polacy po zagrywce Michała Ruciaka, który wszedł chwilę wcześniej, wygrali 25:22. W drugim secie trudno byłoby wskazać lepszą drużynę. Walka trwała od początku punkt za punkt. W końcówce gospodarze błysnęli blokiem i atakiem ze środka. Dobrą pracę w serwisie zrobił znowu Ruciak i gospodarze wygrali 25:22. Ostatni punkt z trudnej piłki zdobył Winiarski. To zresztą właśnie on przypomniał przed spotkaniem, że przed własną publicznością z Bułgarami przeważnie wygrywali. "Dlaczego miałoby być inaczej tym razem?" - pytał dziennikarzy. Kolejna partia należała jednak do rywali. Przy stanie 8:14 trener wprowadził Fabiana Drzyzgę za Łukasza Żygadłę, a chwilę później Winiarskiego zastąpił Michał Kubiak. Sześciu punktów nie udało się odrobić. Do walki nie poderwał ich nawet Bociek, który imponował 80 proc. skutecznością. Polacy przegrali 20:25. Czwartą partię biało-czerwoni rozpoczęli w wyjściowym ustawieniu, ale szybko pojawił się znowu Drzyzga. Drużyna Anastasiego, brązowi medaliści ostatniej edycji mistrzostw Europy, ponownie traciła cztery punkty - 10:14. Sporo kłopotów sprawiała zagrywka Todora Skrimowa. Po nieprzyjemnych serwisach Marcina Możdżonka i dobrze ustawianym bloku zrobiło się 13:15. Wydawało się, że do wyrównania jest blisko. Doszło do niego jednak dopiero przy stanie 23:23, kiedy trzy kolejne punkty Polacy zdobyli po zagrywce Łukasza Wiśniewskiego. Jeszcze obronili potem dwie piłki setowe, ale ostatecznie ulegli 24:26. Tie-break zaczął się nerwowo od... żółtej kartki dla Winiarskiego, który protestował po decyzji sędziego i długo przy nim stał, mocno gestykulując i krzycząc. Bułgarzy świetnie wykorzystali dekoncentrację biało-czerwonych i wyszli na prowadzenie 3:0. Anastasi nie czekał, wziął czas. Polacy złapali wiatr w żagle, gdy prowadzili już 6:5, ich passę przerwał trener rywali Włoch Camillo Placi. Później obie ekipy seriami traciły punkty. Było 9:6, by za chwilę Bułgarzy mieli przewagę 10:9. Do końca trwała wymiana ciosów. Zwycięsko wyszli z niej Bułgarzy, którzy wykorzystali czwartą piłkę meczową 18:16. W ćwierćfinale Bułgarów czeka pojedynek z Niemcami. Mecz odbędzie się w środę o 20.00 w gdańskiej Ergo Arenie. Zwycięzca pojedzie do Kopenhagi na Final Four, który po raz pierwszy zostanie rozegrany na stadionie piłkarskim. /PAP