Chrobry powalczył z Termalicą

Piłkarze nożni Chrobrego przegrali dziś z drużyną z Niecieczy 0:1. Przez godzinę podopieczni trenera Ivana Djurdjevicia musieli grać w dziesiątkę. To zemściło się w drugiej połowie.
Pomarańczowo-czarni nie mieli łatwo. Po wysokiej przegranej w Grudziądzu, szansy na poprawę nastrojów musieli szukać w meczu z jednym z głównych kandydatów do awansu. Termalica w Ekstraklasie już była i na pewno ma atuty, dzięki którym może wrócić na najwyższy poziom rozgrywkowy. Z drugiej strony, trener gości Piotr Mandrysz zauważył, że taki wynik w poprzednim meczu Chrobrego mógł być niebezpieczny dla jego graczy. - Ciężko się gra z ekipą, która w poprzedniej kolejce dostaje pięć bramek. Jednak wynik meczu z Olimpią nieco zamazuje obraz gry Chrobrego, bo wcale nie było tak źle. Gole w Grudziądzu padały po katastrofalnych błędach - mówił dziś na konferencji pomeczowej P. Mandrysz. Chrobry spotkanie z Termalicą zaczął według zapowiedzi przedsezonowych - grał w piłkę, budując akcje od linii obronnej. Trzeba przyznać, że pierwsze pół godziny meczu było pod dyktando gospodarzy. Co prawda, nie stworzyli żadnej stuprocentowej sytuacji, jednak strzał Roberta Mandrysza czy dwa uderzenia głową Michała Michalca były dobrym zwiastunem. Wydawało się, że kwestią czasu są jeszcze konkretniejsze ataki pomarańczowo-czarnych. Wtedy wydarzyła się trzydziesta druga minuta meczu. Michał Michalec źle obliczył tor lotu piłki, a gdy ta go minęła, musiał ratować się faulem taktycznym. W przeciwnym razie, napastnik gości wyszedłby sam na sam z Mateuszem Abramowiczem. Decyzja sędziego nie mogła być inna - kapitan Chrobrego poszedł do szatni. Trener Djurdjević zmienił nieco ustawienie, w obronie ustawiając czterech zawodników. W przerwie wymienił też młodzieżowca - Dominika Piłę, który partnerował w ataku Mikołajowi Lebedyńskiemu, zastąpił Mateusz Kulchawy, który z kolei musiał wzmocnić prawą stronę defensywy. Chrobry grając w dziesięciu stopniowo oddawał pole gościom. Niestety, ataki zespołu z Niecieczy były coraz groźniejsze, a w 71. minucie spotkania Vladislavs Gutkovskis strzałem głową z najbliższej odległości posłał piłkę do siatki. Chrobry próbował, jednak nie potrafił sforsować obrony przeciwnika. Najlepsze sytuacje w drugiej połowie kreował Marcel Ziemann, który kilkukrotnie zakręcił rywalem na lewej stronie, jednak jego strzały mijały bramkę Łukasza Budziłka. Ostatnie minuty były zacięte, ale nic nie zmieniły. Chrobry przegrał drugi mecz i zamyka tabelę pierwszej ligi. Ciężko jednak stwierdzić, że trener Djurdjević nie radzi sobie z zespołem. Wręcz przeciwnie, Chrobry gra piłką, nie oddaje jej rywalom w łatwy sposób, potrafi też stwarzać sytuacje podbramkowe. Można jedynie gdybać, co by było, gdyby Michalec nie otrzymał czerwonej kartki. Za tydzień derby w Legnicy. Szkoleniowiec Chrobrego nie boi się tego spotkania. - To jest mecz, na który nikogo nie trzeba dodatkowo motywować - mówił dziś Ivan Djurdjević. Głogowianie nie są bez szans w starciu z Miedzianką. Pytanie jednak, ile cierpliwości mają w sobie. Każdy kolejny mecz bez zwycięstwa to próba charakteru dla zespołu, który przecież powstaje na nowo od niedawna i wciąż wierzy, że drogą, którą obrał jest słuszna. Brakuje tylko jednego - punktów.