Reportaż "Skała Narady"

2017-09-14 14:41
www.gosc.pl
Autor: brak danych

Śpią w lesie pod namiotami lub na zmontowanych ze sznurka i żerdzi platformach. Wokół komary i kleszcze.. Co na to rodzice?

Śpią w lesie pod namiotami lub na zmontowanych ze sznurka i żerdzi platformach. Bez prysznica i innych wygód. Na początku rodzice boją się o swoje dzieci, ale z czasem przekonują się, że to dla nich świetna przygoda, a także pomoc w wychowaniu. Sami zaczynają się więc angażować w organizację zbiórek i obozów. Mowa o Skautach Europy. To organizacja, która proponuje dzieciom i młodzieży wspaniałą szkołę życia. Agnieszka Kin, pielęgniarka ze Szczecinka została akelą, bo zawsze chciała być harcerką, a w dzieciństwie nie mogła. Jej synowie są skautami już od prawie dwóch lat. Agnieszkę wspiera mąż Krzysztof, leśnik. Oboje przyznają, że dla wielu rodziców rozłąka jest trudna. "Na obozach wszystkie telefony komórkowe trafiają 'w areszt'" – tłumaczy pan Krzysztof. "Dla wilczków jest to wyzwanie, ale chyba jeszcze większe dla rodziców. To oni mocno przeżywają, że ich dzieci zostają na noc w lesie, że mają tam obowiązki, piorą ręcznie swoje ubrania, przygotowują posiłki, a tu jeszcze kleszcze, komary". Pani Agnieszka była w tym roku na obozie w Gwdzie Wielkiej. Jak ta elegancka kobieta wytrzymała w lesie przez tydzień bez lustra i łazienki? "Dla mnie obozowe warunki to nie było wielkie przeżycie. Z mężem i synami każdego roku wyjeżdżamy na wyprawy terenowe. Na obozie warunki są bardziej spartańskie, ale kiedyś przecież ludzie też myli się w miskach. Dla dziewczynek takie mycie jest większym wyzwaniem, ale uczymy je, że najpierw myjemy te czystsze części ciała, a na końcu nogi" – mówi z uśmiechem pani Agnieszka. Katarzyna i Wojciech Kurasowie mieszkają za Miastkiem, są akelami. Podczas zbiórek opiekują się dziećmi z Miastka i okolic, ale także swoimi córkami: 10-letnią Zosią i 8-letnią Hanią oraz 9-letnim Stanisławem. Katarzyna i Wojciech organizują zbiórki dla swoich wilczków dwa razy w miesiącu. To dopiero początki skautingu w tym regionie. Dlaczego się w to angażują? "To nie jest przygoda dla nas, ale służba i odpowiedzialność za dzieci, które są nam powierzone. Otrzymaliśmy ogrom zaufania od pozostałych rodziców" – wyjaśnia pan Wojciech. Pani Katarzyna nie zgadza się z opinią, że współczesne dzieci są inne, niż kiedyś. "Dzieci mają te same potrzeby i takie same reakcje, bawią się tak samo jak my i nasi rodzice czy dziadkowie. Zmieniły się za to warunki, w których żyją, dlatego często nie mają możliwości naturalnego rozwijania tego, co w nich się rodzi" – wyjaśnia. Więcej w reportażu "Skała Narady". W diecezji koszalińsko- kołobrzeskiej Skauci Europy zrzeszają ponad 250 osób. Działają już w Koszalinie, Słupsku, Kołobrzegu, Szczecinku, Pile, Miastku i Sławsku. Alicja Górska

Reportaż "Skała Narady", emisja 13.09.17