Abp Marek Jędraszewski podczas Dnia Samorządu Terytorialnego o fenomenie polskiego chrześcijańskiego ducha
- Odruch serca dotyczy zdecydowanej większości polskiego narodu, niezależnie od tego, jak ci niosący pomoc są blisko lub daleko od Kościoła. Wszyscy pokazali, że głęboko w swych pokładach człowieczeństwa są z ducha ludźmi Ewangelii - mówił metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski podczas Mszy św. z okazji Dnia Samorządu Terytorialnego, odprawionej w klasztorze Sióstr Klarysek w Starym Sączu.
Na początku homilii metropolita powiedział, że przedstawiona w Liturgii Słowa scena z Ewangelii rozegrała się w Wieczerniku tuż przed męką Jezusa. Chrystus wygłosił wtedy mowę arcykapłańską, która stanowiła Jego testament: „Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz zamieni się w radość” – stwierdził Zbawiciel. Za tymi słowami kryje się prawda o krzyżu i najbardziej tragicznym momencie w dziejach ludzkości, gdy człowiek skazał na śmierć Syna Bożego. Podczas męki Zbawiciela wielu odczuwało satysfakcję, że Jezus będzie konał, a apostołowie w swych duszach płakali i zawodzili. W dniu zmartwychwstania smutek zamienił się w radość, a ci, którzy wykonali wyrok, musieli uciekać się w kłamstwo. Apostołowie przez swe przeżycia byli niezwykle głęboko włączeni w prawdę i wszędzie ją przepowiadali. Było to niełatwe, czemu dał wyraz św. Paweł, który mówił, że prawda o Ukrzyżowanym jest zgorszeniem dla Żydów, głupstwem dla pogan, ale dla wierzących Jezus jest mocą i mądrością Bożą.
Arcybiskup powiedział, że niedługo będzie przeżywana 25. rocznica pobytu św. Jana Pawła II na Podhalu i zaprosił wszystkich do uczestnictwa w tych wydarzeniach. Przypomniał sowa homilii, które Ojciec Święty skierował do Polaków w Zakopanem. „Będą patrzeć na Tego, którego przebili – te słowa kierują nasz wzrok ku krzyżowi świętemu, ku drzewu krzyża, na którym zawisło Zbawienie świata. Nauka bowiem krzyża, która jest głupstwem dla świata, dla nas jest mocą Bożą” – mówił wtedy papież. Zauważał, że doskonale rozumieli to mieszkańcy Podhala, którzy na szczycie Giewontu ustawili krzyż. „Ten krzyż tam stoi i trwa. Jest niemym, ale wymownym świadkiem naszych czasów. Rzec można, że ten jubileuszowy krzyż patrzy w [stronę] Zakopanego i Krakowa, i dalej: w kierunku Warszawy i Gdańska. Ogarnia całą naszą ziemię od Tatr po Bałtyk” – stwierdził św. Jan Paweł II. Wskazywał, że Zakopane rozłożyło się u stóp krzyża, żyje i rozwija się w jego zasięgu. „Nie wstydźcie się tego krzyża. Starajcie się na co dzień podejmować krzyż i odpowiadać na miłość Chrystusa. Brońcie krzyża, nie pozwólcie, aby Imię Boże było obrażane w waszych sercach, w życiu rodzinnym czy społecznym. Dziękujmy Bożej Opatrzności za to, że krzyż powrócił do szkół, urzędów publicznych i szpitali. Niech on tam pozostanie!” – prosił papież, zauważając, że krzyż mówi o chrześcijańskiej godności i narodowej tożsamości.
Arcybiskup powiedział, że słowa o miłości Boga wyrażonej w krzyżu, mówią także o solidarności Stwórcy z ludzkim losem. – Jezus był do nas we wszystkim podobny oprócz grzechu. Jednocześnie chciał, byśmy my tak się kochali jak On nas umiłował. Dał zatem nową interpretację miłości bliźniego – wskazał. Wzorem miłości jest zatem sam Jezus Chrystus, który błagał Ojca, by przebaczył Jego oprawcom. – Ta wzniosła chrześcijańska wiara zakorzeniła się w polskim narodzie. Nie wiemy co działo się na ziemi Polan przed 966 r. Pierwszą znaczącą, zapisaną datą jest chrzest. On określił nasze polskie, duchowe DNA. Objawiło się ono w sposób szczególny w niełatwym doświadczeniu ludzkiej solidarności, gdy wybuchła epidemia koronawirusa, a jeszcze bardziej właśnie teraz, gdy 24 lutego doszło do militarnej agresji Rosji na wolną, demokratyczną Ukrainę. Wtedy objawiła się szczególna cecha naszego narodu: potrafimy w chwili nieszczęścia okazać dobroć – podkreślił arcybiskup. – Nikt polskiemu narodowi nie nakazał tego aktu dobroci i otwarcia serc, a co za tym idzie własnych domów – dodał. Stwierdził, że ten spontaniczny gest był gotowością bezinteresownej pomocy tym, którzy szukają schronienia. To wielkie działo polskiego ducha, pokazującego kim są Polacy. – Ten odruch serca dotyczy zdecydowanej większości polskiego narodu, niezależnie od tego, jak ci niosący pomoc są blisko lub daleko od Kościoła. Wszyscy pokazali, że głęboko w swych pokładach człowieczeństwa są z ducha ludźmi Ewangelii. To zadziwia świat, a inni, zapatrzeni w logikę pieniądza i cynizmu nie są w stanie tego pojąć – wskazał metropolita. Stwierdził, że za tym odruchem szła pomoc władz państwowych. Wspomniał, że należy dziękować Bogu za fenomen polskiego, chrześcijańskiego ducha i walczyć o jego podtrzymanie, traktując go jako dzieło Bożej łaski. – Jak zrozumieć tych, którzy chcą nas po raz kolejny dzielić w sposób niezwykle radykalny, dotykając istoty rzeczy, mówiąc, że Kościół odwrócił się od społeczeństwa i trzeba walczyć z Kościołem dla dobra Kościoła? Jak to zrozumieć, gdy dzieje się tyle dobra w imię Chrystusowego krzyża, któremu służy Kościół, rozumiany nie jako struktury, ale jako Boży lud? – pytał metropolita. Stwierdził, że ten Boży lud chce na nowo zrozumieć słowa papieża, wypowiedziane pod Wielka Krokwią o krzyżu Chrystusa.
Powiedział, że w tym szczególnym momencie przed zebranymi staje postać św. Kingi, która żyła w bardzo trudnych czasach podziałów dzielnicowych. Była ona osobą, która kierowała się wielką miłością do Chrystusa, także rządząc tą częścią Ojczyzny. Niosła dobro duchowe, mówiące o miłości Boga do człowieka i materialne, troszcząc się o pomyślność ludzi. Metropolita powiedział, że postać św. Kingi jest nadal aktualna, ponieważ nie bała się ona mówić o krzyżu i nie wstydziła się przyznawać do mądrości z niego płynącej.
Arcybiskup przywołał wydarzenie z Dziejów Apostolskich, gdy do Pawła w trudnych chwilach przemówił Bóg: „Przestań się lękać, a przemawiaj i nie milcz, bo Ja jestem z tobą i nikt nie targnie się na ciebie, aby cię skrzywdzić”. Na zakończenie homilii metropolita powrócił do wędrówek tatrzańskich i do krzyża Wincentego Pola, na którego belce znajduje się napis: „I nic nad Boga”.