Policja wypuszcza podejrzanych z aresztu, prokuratura wydaje listy gończe - czy to już farsa?

2013-10-01 21:08

Krakowska prokuratura wydała list gończy za Adrianem Kapralem, podejrzewanym o zabójstwo dżudoki Wisły w klubie nocnym 31 sierpnia. W tej sprawie policja zatrzymała 8 osób, ale po przesłuchaniu... wszystkich wypuściła do domu.

Tym razem wśród zatrzymanych nie było podejrzanego o morderstwo. Jednak ostatnio coraz częściej zdarza się, że policja zatrzymuje podejrzanego, ale po przesłuchaniu ten wychodzi na wolność. - Społeczeństwo oczekuje od nas jak najszybszej reakcji i działania, natomiast niektóre dowody wymagają specjalistycznych badań i oglądu biegłego, a to trwa! - mówi Mariusz Ciarka z krakowskiej policji. - Zatrzymanie nie może trwać dłużej niż 48 godzin. To często po prostu gra z czasem! Wydanie listu gończego generuje dodatkowe koszty. Jeśli poszukiwany ukrywa się za granicą, te są znacznie większe. Były minister Sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski zwraca uwagę na słabą współpracę krakowskiej policji z prokuraturą. Jedni zatrzymują podejrzanego, drudzy go wypuszczają, aby za chwilę ci pierwsi znowu go szukali. - Każdy chce mieć sukces na własną rękę i każdy podejmuje tu decyzje we własnym zakresie, chce być lepszy od swojego kolegi. Nie można przecież działać na zasadzie, że "coś tam się zebrało", ale nie wiadomo, czy to wystarczy, a już się biegnie do mediów i komunikuje nie wiadomo jaki sukces. Zdaniem Ćwiąkalskiego błędy popełnia policja, prokuratura i sąd. Za naprawę tych błędów płacimy wszyscy. Poza podejrzanymi, którzy zamiast siedzieć w więzieniu, cieszą się wolnością, najczęściej w innych krajach.