Ten trujący grzyb łatwo go pomylić z borowikiem. Jak wygląda?

2022-09-14 8:47
Grzyby
Autor: pixabay.com Nie wiesz czy grzyby, które zebrałeś są trujące? W tych miejscach w Małopolsce je sprawdzisz!

Sezon na grzyby oficjalnie rozpoczęty. Wielu z nas marzy o tym, żeby wrócić z lasu z pełnym koszykiem borowików czy innych "skarbów". Niektóre z nich bardzo przypominają te jadalne, ale w rzeczywistości nimi nie są. Bardzo niebezpieczny jest trujący grzyb o wymownej nazwie - "szatan".

Wśród borowików, a właściwie grzybów jadalnych w ogóle, króluje borowik szlachetny (Boletus edulis), zwany też prawdziwkiem. Ma brązowy kapelusz (u młodych osobników może być całkiem jasny), niemal białe rurki (ciemniejsze lub oliwkowe u starszych) i jasnobrązowy trzon. Jednak te grzyby mają wiele odmian. Nie każda z nich jest jadalna. 

Borowik szatański (Rubroboletus satanas), nazywany jest również diablikiem, szatanem, smoczym łbem lub trucicielem. Te niezbyt przyjemne nazwy zostały mu nadane ze względu na fakt, iż jest on toksycznym gatunkiem grzybów należących do rodziny borowikowatych. Przez wielu grzybiarzy jest on uznawany za jednego z najpiękniejszych grzybów leśnych.

Obecna nazwa rodzajowa Rubroboletus nawiązuje do czerwonego zabarwienia łodygi i porów tego borowika. Specyficzny epitet satanas oznacza „diabła”. Podobno dr Lenz nadał temu borowikowi jego diabelską nazwę, ponieważ czuł się źle, gdy go opisywał. Większość ludzi, którzy widzieli czarciego borowika, mówi, że jest to jeden z najpiękniejszych grzybów leśnych.

Nieprzyjemny zapach borowika szatańskiego grzybiarze porównują czasami do zapachu zgniłej cebuli. Zarówno czerwony trzon, jak i nieprzyjemny zapach są czymś co powinno nas zniechęcić do zerwania tego grzyba. Borowik szatański jest w Polsce pod ochroną. Jeśli się na niego natkniemy nie powinniśmy go niszczyć ani wycinać. Wszystko dlatego, że uznawany jest za gatunek wymierający.

Jeśli nie mamy pewności, czy wśród zebranych przez nas grzybów nie znajdują się trujące odmiany można to sprawdzić. Wystarczy zanieść swoje zbiory do stacji sanitarno-epidemiologicznej. Taka porada nic nie kosztuje, a może uchronić przed zatruciem.