To nie koniec rosnącej inflacji? Prezes NBP nie ma dobrych wieści

2022-04-08 9:24
Pieniądze - zdjęcie poglądowe
Autor: pixabay.com

Stopy procentowe znacznie w górę - to reakcja Rady Polityki Pieniężnej na rosnącą inflację. Jak zaznaczył prezes NBP Adam Glapiński, póki co inflacja ma tendencję do wzrostu. Kiedy sytuacja się wreszcie uspokoi? Czy jest na to szansa?

W ciągu miesiąca ceny na stacjach wzrosły o blisko 30%. Wielu z nas martwi również wzrost cen żywności, który swoją miesięczną dynamiką wrócił do poziomów sprzed drugiej tarczy antyinflacyjnej.

W środę 6 kwietnia Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała się podnieść stopę procentową o 1 pkt procentowy. To oznacza, że ta kluczowa, referencyjna stopa wzrosła do 4,5 proc. To wszystko ma pomóc zbić wysoką inflację.

Na skutek rosyjskiej agresji przeciw Ukrainie, inflacja jest bardzo silnie podbita w górę. Wynika to przede wszystkim ze wzrostu cen surowców energetycznych i rolnych, a także nasilenie zaburzeń w handlu międzynarodowym. To, co mieliśmy do tej pory, zostało jeszcze podbite o kilka punktów w górę

- tłumaczy prezes NBP.

Jak dodał, te działania przyniosą efekt, ale nie od razu. Rada podtrzymała jednocześnie optymistyczną ocenę sformułowaną po posiedzeniu w marcu, zgodnie z którą ze względu na niewielki udział eksportu do Rosji i Ukrainy w polskim eksporcie można oczekiwać korzystnej krajowej koniunktury w najbliższych kwartałach.

To jeszcze nie koniec? 

"Inflacja ma tendencję do wzrostu, jak teraz przewidujemy, ze szczytem w czerwcu. Wtedy powinien nastąpić pik, a potem powolny spadek" – mówił prezes NBP Adam Glapiński w czwartek na konferencji.

Dotychczasowe podwyżki stóp procentowych spowodowały, że już dziś raty złotowych kredytów mieszkaniowych mogą być o około 50-60% wyższe niż we wrześniu 2021 roku.

Jak zaznacza portal eGospodarka.pl, konsekwencją rosnących rat jest topniejąca zdolność kredytowa. Trzyosobowa rodzina, która ma do dyspozycji dwie średnie krajowe, nie może już pożyczyć 700 tysięcy złotych na zakup mieszkania (jak we wrześniu), a raczej około 200-250 tysięcy złotych mniej. Z punktu widzenia kredytobiorców oznacza to, że przynajmniej do końca maja trudniej będzie o kredyt.