Wieczorem głosowanie nad wotum zaufania

2014-06-25 22:24
Sejm
Autor: DrabikPany / Flickr licencja CC-BY-SA

Premier Donald Tusk złożył w środę w Sejmie wniosek o wotum zaufania dla rządu; zrobił to przedstawiając informację o ujawnionych rozmowach z podsłuchów polityków PO. Opozycja nie zostawiła na rządzie i premierze suchej nitki domagając się jego odejścia. Głosowanie nad wnioskiem o godz. 22.

Tusk podkreślił, że bez mandatu parlamentu rząd nie będzie skuteczny ani w wyjaśnianiu sprawy, ani w realizowaniu interesów państwa. Ocenił, że w związku ze sprawą podsłuchów mogą być zagrożone interesy państwa polskiego. Przeprosił też za "bulwersujące, momentami skandaliczne zachowania, język, niestosowne słowa" polityków. "Mam prosty plan, który w dużym stopniu będzie zależał od Wysokiej Izby. Potrzebujemy pewności poza granicami Polski, że państwo polskie funkcjonuje sprawnie i radzi sobie także z tym niestandardowym, poważnym kryzysem, że polski rząd dysponuje mandatem wynikającym z wyborów i z większości parlamentarnej, w przeddzień negocjacji w Brukseli" - powiedział Tusk, który w czwartek udaje się na szczyt UE. Jak ocenił, skutkiem opublikowanych nagrań z podsłuchów jest osłabienie możliwości wpływania polskiego rządu na obsadę stanowisk w Unii. Podkreślił też, że na szczycie unijnym polski rząd zamierza walczyć o określone zapisy dotyczące unii energetycznej. "W tym planie nie może być miejsca na dwuznaczności. Nie może być miejsca na domyślanie się dzień, tydzień, miesiąc, czy jest jeszcze w Polsce rząd, czy za chwilę upadnie" - dodał premier. Podkreślił, że choć nie należy lekceważyć "lekcji, jaka płynie z nagrań", to "prawdziwy problem polityczny" polega na tym, że grupa przestępców pozwoliła sobie na nielegalne nagrywanie i podsłuchiwanie, a następnie publikowanie materiałów, które doprowadzają do wstrząsu, jakiego jesteśmy uczestnikami i świadkami. Ocenił, że nie można realizować scenariusza, w którym przestępcy będą dyktowali sposób postępowania parlamentowi lub rządowi. Zaznaczył, że ujawnienie "najbardziej intymnych, służbowych i prywatnych rozmów i spotkań" daje wszystkim obywatelom gwarancję, iż sprawa "nie może być poufną, bo stała się publiczną od pierwszych godzin jej zaistnienia". Jak dodał, po pierwszych zatrzymaniach ws. podsłuchów można stwierdzić, że mamy do czynienia z ludźmi, których "intencje biznesowe lub polityczne wydają się dość oczywiste". Jak mówił premier, w tle sprawy jest obecna sytuacja na Ukrainie i w Europie. "Chcę mocno podkreślić: dzisiaj mogę zdefiniować precyzyjnie poważne, fundamentalne interesy państwa polskiego, które mogą być zagrożone lub osłabione w związku z aferą podsłuchową" - podkreślił Tusk. Według niego bezdyskusyjne są skutki "wyreżyserowanych, zaplanowanych, zgodnych z intencjami sprawców" działań związanych z nagraniami z podsłuchów lub będących rykoszetami sprawy. "Te skutki to osłabienie możliwości wpływania ze strony polskiego rządu zarówno na nową konstrukcję, architekturę personalną i instytucjonalną w Europie" - mówił. Premier ocenił też, że podsłuchy mają związek z osobami, które działały w dziedzinie połączeń gazowych między Polską a Rosją. W tle - dodał - jest też "handel węglem zza wschodniej granicy, na wielką skalę". Deklarował, że chce być gwarantem, że w Sejmie i w rządzie realizowane będą "wyłącznie polskie scenariusze i otwarte scenariusze, które nie powstają w konspiracji i nie są tworzone przez ludzi, których nazwisk i intencji nie znamy". Szef PSL Janusz Piechociński zapowiedział, że ludowcy poprą wniosek o wotum zaufania dla rządu. Dodał też, że jeśli do połowy sierpnia nie będzie jasności w sprawie nagrań ujawnionych przez "Wprost", sam uruchomi "mechanizm prowadzący do przedterminowych wyborów". Dopytywany, czy koalicjanci policzyli głosy, którymi dysponują, szef PSL powiedział, że "nie ma tu obliga". "Każdy, również w klubach koalicyjnych, ma swoją ocenę. Pytanie - czy głosujemy za stabilnością, czy głosujemy za destabilizacją" - wyjaśnił. Szef klubu PSL Jan Bury powiedział, że ludowcy nie wprowadzą dyscypliny w głosowaniu nad wotum zaufania dla rządu PO-PSL. Dodał, że nie ma takiej potrzeby, bo to "najbardziej świadomy klub w parlamencie". Spokojna o wynik głosowania jest marszałek Sejmu Ewa Kopacz. Według niej premier podjął bardzo dobrą i odważną decyzję, zwracając się do posłów o wotum zaufania. Podczas sejmowej debaty szef klubu PO Rafał Grupiński ocenił, że problem podsłuchów to nie jest w tej chwili problem ludzi, którzy składają się na ekipę rządzącą. "To jest problem całej klasy politycznej" - mówił. Opozycja nie szczędziła słów krytyki pod adresem rządu i premiera domagając się jego odejścia. "Czas na dymisję rządu Donalda Tuska" - oświadczył Krzysztof Szczerski (PiS). Wezwał parlamentarzystów, którzy "znajdują w sobie poczucie odpowiedzialności za Polskę", by nie udzielili wotum zaufania rządowi. "Premier mówi, że przeciwko Polsce działa zorganizowana grupa, która chce ją osłabić i pyta, gdzie ona jest. Odpowiadam panu - niech pan spojrzy w lustro, niech pan spojrzy na kolegów z PO" - dodał poseł PiS. Janusz Palikot (TR) powiedział: "arogancja, buta, pycha - to właśnie wychodzi z tych taśm. To nie PiS was pozbawi władzy, to nie służby rosyjskie was pozbawią władzy, ani nie mafia węglowa. Wy sami się pozbawicie władzy". Oświadczył, że jego klub żąda wcześniejszych wyborów. Stwierdził, że wypowiedzi ministrów nagranych na taśmach nie da się słuchać z poczuciem, że wypowiadają się "godni reprezentanci kraju". "Dlaczego wam tak odbiło?" - pytał. Szef SLD Leszek Miller oświadczył, że jego ugrupowanie nie pozwoli na "zapudrowanie skandalicznych faktów z uruchomionej właśnie fabryki pudru, bo wyłania się z niego obraz państwa życzliwego dla swoich i bezlitosnego wobec nieswoich". Przekonywał, że obraz politycznych elit, który wyłania się z nagrań, w którym "dominuje odstręczający język, pycha i arogancja(...) oraz prywatne libacje na koszt podatników" nie zniknie, gdy premier wymieni jednych ministrów na drugich. Beata Kempa (SP) zapowiedziała: "Nie będziemy żyrować tego rządu, który przeniósł swoje urzędowanie do restauracji". Sejm udziela wotum zaufania Radzie Ministrów większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów - czyli w sali sejmowej musi być co najmniej 230 posłów, a większość z nich musi zagłosować za wotum. Koalicja ma w Sejmie 235 posłów.