Zarzuty w sprawie śmierci trzyletniego chłopca

2013-09-21 16:57
policja
Autor: DarbikPany/flickr licencja CC-BY-Sa

Podejrzani to 34-letnia matka Wiktora i 27-letni sąsiad rodziny.

Zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu ze skutkiem śmiertelnym usłyszał 27-letni Adam M., podejrzany o spowodowanie śmierci trzyletniego Wiktora z Łodzi. Grozi mu do 12 lat pozbawienia wolności. Na pięć lat do więzienia może też trafić matka dziecka. 34-letniej Agnieszce Sz. prokuratura postawiła w sobotę zarzuty nieudzielenia dziecku pomocy i narażania go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, mimo ciążącego na niej obowiązku opieki. "Zarzuty, które zostały dzisiaj przedstawione, to efekt ustaleń, które zdołaliśmy poczynić od czasu śmierci dziecka. Z ustaleń wynika, że to właśnie 27-latek zajmował się dzieckiem niemal przez dobę przed jego śmiercią" - powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania. Po przesłuchaniu podejrzanych i postawieniu im zarzutów prokuratura wystąpiła do sądu o tymczasowe aresztowanie Adama M. i Agnieszki Sz. Wniosek o tymczasowe aresztowanie matki prokuratura uzasadniła obawą matactwa. W przypadku 27-latka do obawy matactwa doszło zagrożenie surową karą. Oba wnioski mają być rozpatrzone w niedzielę. Wyniki sekcji zwłok chłopca, przeprowadzonej w piątek w Zakładzie Medycyny Sądowej, wskazują na to, że przyczyną jego śmierci był rozległy krwiak podtwardówkowy. Zdaniem biegłego z zakresu medycyny sądowej do urazu doszło od kilku do kilkunastu godzin przed śmiercią Wiktora, na ciele którego stwierdzono także liczne sińce i otarcia naskórka. "To może wskazywać, że dziecko już wcześniej było bite" - powiedział Kopania. "Trwa postępowanie dowodowe. W tej sprawie dużo pracy przed nami. Wiele pytań wymaga jeszcze odpowiedzi. Dużo informacji trzeba sprawdzić i zweryfikować, a także przesłuchać jeszcze wiele osób. Na to potrzeba czasu" - wyjaśnił Kopania. O śmierci trzylatka w mieszkaniu przy ul. Grabowej w Łodzi zawiadomił pogotowie w czwartek przed południem Adam M., 27-letni sąsiad rodziny, który opiekował się dzieckiem. W mieszkaniu ratownicy podjęli próbę reanimacji chłopca, ale nie udało się go uratować. Według policji mężczyzna utrzymywał, że zasnął, a kiedy się obudził, dziecko nie dawało oznak życia. 27-latek był trzeźwy. Podczas oględzin zwłok na ciele chłopca ujawniono liczne zasinienia, głównie na pośladkach, plecach, w tym na wysokości nerek, a także na jego twarzy. Innych zewnętrznych obrażeń nie stwierdzono. W trakcie śledztwa ustalono, że matka chłopca wyszła z domu w środę po południu, twierdząc, że idzie do pracy; dziecko zostawiła pod opieką sąsiada. Kobieta pojawiła się w mieszkaniu dopiero w momencie, kiedy byli w nim już policjanci i prokurator. Według śledczych kobieta była prawdopodobnie pod wpływem narkotyków. Ustalono, że chłopiec był od kilku dni przeziębiony i podawano mu leki, które zostały zabezpieczone do dalszych badań. (PAP)