Sprowadzeni na ziemię. Piłkarze nożni walczą o spokojny byt w pierwszej lidze

2019-01-26 16:00
Mateusz Machaj po półrocznej przerwie wraca do Chrobrego. Kibice liczą, że pomoże drużynie odzyskać formę z poprzednich sezonów
Autor: brak danych

Nieudana jesień sprowadziła kibiców w Głogowie na ziemię. Ostatnie sezony, podczas których Chrobry zadomowił się w górnej części tabeli, pobudziły apetyty kibiców. Niektórzy uwierzyli, że pomarańczowo-czarni w kolejnym sezonie mogą nawet powalczyć o awans do Ekstraklasy. I choć z racjonalnego punktu widzenia klub kompletnie nie jest na to gotowy, serce kibica bije swoim rytmem i zawsze może pomarzyć.

Nie da się ukryć, że odejście Mateusza Machaja do Jagiellonii było mocnym podbródkowym, po którym ciężko było Chrobremu utrzymać się na nogach. Mieszane uczucia – tak należy określić to, co towarzyszyło kibicom w Głogowie. Z jednej strony podekscytowanie tym, że nasz Mateusz zagra w Ekstraklasie, w dodatku w drużynie wicemistrza kraju, u naszego Ireneusza Mamrota. Z drugiej jednak - wiedzieliśmy, że Chrobrego czeka ciężki sezon. W końcu z maszyny wyjęto silnik. Nikt chyba nie spodziewał się, że będzie aż tak źle. Chrobry jesień zakończył na miejscu czternastym, tuż nad strefą spadkową, na koniec zaliczając serię ośmiu meczów ligowych bez zwycięstwa (Warta została jednak ukarano przez komisję utratą punktu, więc teoretycznie – Chrobry jest trzynasty). Ostatni komplet punktów to wygrana 1:0 z najgorszą drużyną w tabeli, Garbarnią Kraków. Ekipa trenera Nicińskiego w poprzednim sezonie była znana z dobrej defensywy. Co ciekawe, można powiedzieć, że w tej kwestii niewiele się zmieniło. Chrobry w dwudziestu jeden meczach stracił dwadzieścia jeden bramek. Lepszą obronę mają tylko drużyny z czołówki: lider z Częstochowy (10 goli straconych), druga Sandecja (12), trzecia Stal Mielec (14) i czwarty ŁKS (14). Bramkarze sąsiadujących z Chrobrym w tabeli drużyn wyciągali piłkę z siatki dużo częściej – w Suwałkach aż 33 razy, w Poznaniu 27. Nawet fakt, że w trakcie sezonu poważnej kontuzji nabawił się kapitan - Michał Ilków-Gołąb - nie sprawił, że z obrony zrobił się durszlak. Przemysław Stolc ze środka został przesunięty na prawą stronę, do pierwszej jedenastki wskoczył młodziutki Oskar Repka, który swoją szansę wykorzystał (w nagrodę został powołany przez trenera Jacka Magierę do kadry U20, która przygotowuje się do Mistrzostw Europy 2019 w Polsce – wiosną Oskar będzie podwójnie zmotywowany, mając w perspektywie szansę na udział w takim wydarzeniu). Dobrą rundę ma za sobą bramkarz, Mateusz Abramowicz, który w klubie jest dopiero od lata. Gdzie zatem leży problem? Rzecz jasna, w ofensywie. Poprzedni sezon to popis strzelecki Mateusza Machaja – z szesnastoma bramkami został królem strzelców pierwszej ligi, był też głównym asystentem w zespole z Wita Stwosza. Jesienią jego brak był aż nadto widoczny. Chrobry strzelił czternaście goli, najmniej spośród wszystkich drużyn w całej lidze, a poczynania drużyny w ataku ciężko się oglądało. Nawet ekipy będące w strefie spadkowej, na samym dole tabeli, mają po dwie bramki więcej. Najlepszym ligowym strzelcem jest Damian Kowalczyk, jednak żeby zdobyć ten tytuł wystarczyły cztery trafienia. Pozostali napastnicy – Konrad Kaczmarek i Przemysław Trytko – zdobyli po jednej bramce (pierwszy z nich postrzelał tylko w pucharze polski, drugi z kolei zagrał w zaledwie pięciu spotkaniach, a obecnie leczy kontuzję). Do gry wrócił Damian Sędziak, jeżeli przepracuje zimę jak należy, może być nadzieją na kilka bramek wiosną. Sędziak to zupełnie inny typ napastnika niż pozostali – bazuje na szybkości, co może się okazać nieocenione w grze z kontrataku. Miejsce na szpicy może być jednak zajęte, przez nową twarz w klubie, ale Damian równie dobrze może grać na skrzydle. Nowy to Mikołaj Lebedyński. Jego kontrakt ma być półroczny, z możliwością przedłużenia na kolejny sezon, jeśli piłkarz się sprawdzi. Z tym, że to do Chrobrego ma należeć decyzja, czy latem zatrzyma tego zawodnika. Były napastnik Pogoni czy Wisły Płock, mający za sobą także epizod w Holandii, zdobył gola w sparingu z trzecioligowym Stilonem. W klubie wiedzą, że skuteczny napastnik jest potrzebny i liczą, że to właśnie w Chrobrym Lebedyński odnajdzie formę, która swego czasu zaprowadziła go do holenderskiej Eredivisie. Drugi z testowanych graczy, Bartosz Sulkowski, nie znalazł uznania w oczach sztabu. Z Chrobrym mogą pożegnać się Marek Wasiluk i Łukasz Zejdler. Na pewno nie zobaczymy wiosną Sergey’a Napolova. Obecnie testuje go Puszcza Niepołomice, ale w przypadku zatrudnienia Ukraińca, dochodzą sprawy formalne – kończy mu się pozwolenie na pracę w Polsce, a proces jego przedłużenia może trwać miesiącami. Z kolei Maciej Kona ma propozycję wypożyczenia do Olimpii Grudziądz i możliwe, że wiosnę spędzi w drugiej lidze. Oczywiście cieplej na sercu zrobiło się każdemu kibicowi Chrobrego, kiedy klub ogłosił powrót Mateusza Machaja. Pytanie jednak czy można oczekiwać od Mateusza, że z miejsca będzie w formie z poprzedniego sezonu. Nieudana przygoda w Białymstoku może siedzieć z tyłu głowy, w dodatku zmiana klubu w okienku zimowym jest o wiele trudniejsza niż między sezonami. Jednak na tego zawodnika w formie zawsze warto chwilę poczekać. Co ciekawe, Mateusz miał bardzo dobrą ofertę z Widzewa Łódź. Łodzianie chcieli, żeby pomógł im w awansie do pierwszej ligi, a w dalszej perspektywie w powrocie na piłkarskie salony. Oferta dołączenia do drużyny Radosława Mroczkowskiego na pewno była kusząca, ale Machaj postanowił wrócić do Głogowa. W klubie czuć motywację, szczególnie u tych, którzy w Chrobrym są najdłużej. Sławomir Janicki, Michał Michalec, wspomniany Machaj – to oni mają nieść tę drużynę mentalnie. Każdy z nich ma ponad sto występów w pomarańczowo-czarnym trykocie (rekordzista Michalec aż 219). Jest młodszy z braci, Bartek Machaj (swoją drogą, 153 mecze dla ChG) i Konrad Kaczmarek (135) – ludzie związani z Głogowem. Do gry wracają także Michał Ilków-Gołąb (175 meczów, drugi wynik w zespole) oraz Robert Mandrysz, dla których jesień upłynęła pod znakiem urazów. Z młodych, jeżeli chodzi o formację defensywną, oprócz Wajsaka i Repki, do dyspozycji trenera będzie kolejny rekonwalescent - Kacper Pietrzczyk. Zawodnik, który do Chrobrego przyszedł z Korony Wschowa, ma za sobą debiut w pierwszej drużynie. Kiedy jednak wydawało się, że zaczyna pukać do bram podstawowej jedenastki, zerwał więzadła i musiał przejść operację. Wiosną ma być gotowy. Nikt nie dopuszcza możliwości spadku z pierwszej ligi - co swoją drogą byłoby katastrofą. Kadra jest szeroka, trener Niciński ma z czego wybierać. Kilku ważnych piłkarzy wraca po kontuzjach, dochodzą Machaj i Lebedyński. Nic, tylko grać. Kalendarz mógłby być lepszy. Drugiego marca, na dzień dobry, gramy z liderem w Częstochowie. Tydzień później z GKS-em Jastrzębie (7. miejsce) u siebie. Potem Chojniczanka (8. miejsce) i Odra Opole (12. miejsce). Jednak nie ważne kto stanie po drugiej stronie boiska – Chrobry musi zacząć punktować jak najszybciej, bo runda może okazać się bardzo krótka.