Zabrakło kilku minut, żeby przywieźć punkt
Gol w 85. minucie meczu w Częstochowie pozbawił piłkarzy nożnych Chrobrego nadziei na chociaż punkt.
Piłkarze Rakowa Częstochowa mogli spodziewać się po Chrobrym... obrony Częstochowy. Gospodarze jesienią wyraźnie pokazali, że są najlepszą drużyną na tym poziomie rozgrywek. W dodatku u siebie przegrali tylko jedno spotkanie. Pomarańczowo-czarni po kiepskiej jesieni chcieli udowodnić, że wiosna będzie dla nich zupełnie inna. Piątkowy mecz wyglądał tak, jak miał wyglądać. Raków prowadził grę, Chrobry cierpliwie czekał na błąd rywala, by skontrować i pokusić się o sprawienie niespodzianki. Wyrównana walka udawała się do 85. minuty. Wtedy piłkę w polu karnym przyjął Sebastian Musiolik i przy dość biernej postawie obrony pomarańczowo-czarnych, skierował ją do bramki Mateusza Abramowicza. Chwilę później Dominik Kun z Rakowa otrzymał czerwoną kartkę, jednak Chrobremu nie wystarczyło czasu na chociażby wyrównanie. Minimalna porażka z liderem wstydu nie przynosi, a po meczu trener Niciński w pozytywnym tonie wypowiadał się o swoich piłkarzach. - Szkoda mi ich, bo zostawili dzisiaj na boisku dużo zdrowia. Ale graliśmy z bardzo dobrą drużyną. - mówił na pomeczowej konferencji. Teraz głogowian czeka powrót na Wita Stwosza. W sobotę podejmą GKS Jastrzębie. Początek meczu o godzinie osiemnastej.