Papież w Timorze Wschodnim - najbardziej katolickim kraju Azji
Papież Franciszek przybył w poniedziałek wczesnym popołudniem czasu miejscowego do stolicy Timoru Wschodniego, Dili, gdzie spędzi dwa dni. To jedno z najmłodszych państw świata, zarazem najbardziej katolicki kraj Azji, którego ponad 96 proc. mieszkańców należy do Kościoła katolickiego.
Tamtejszy Kościół odgrywał podobną rolę do tej, jaką pełnił w historii Polski. Zawsze był z narodem i wspierał niepodległościowe dążenia mieszkańców wschodniej części indonezyjskiej wyspy Timor. Po 500 latach ewangelizacji, rozpoczętej w 1515 roku, katolicyzm równie mocno, jak nad Wisłą, zapuścił korzenie w lokalnej kulturze.
Wyspę Timor przed wiekami podzielili między siebie Holendrzy (część zachodnia) i Portugalczycy (część wschodnia). Zachodnia weszła w 1945 roku w skład niepodległej Indonezji, która w 1975 roku zaanektowała wschodnią, wyzwalającą się właśnie spod dominacji portugalskiej. Szacuje się, że w czasie indonezyjskiej okupacji straciło życie 183 tys. spośród 800 tys. ówczesnych mieszkańców Timoru Wschodniego. Wyrazem sprzeciwu społeczeństwa były walki partyzanckie, ale podejmowano także działania dyplomatyczne. Kościół ze swej strony proponował pokojowe formy oporu.
Wizyta Jana Pawła II w Dili 12 października 1989 roku, w czasie podróży do Indonezji, zwróciła uwagę światowej opinii publicznej na los Timorczyków. Pierwszy (od 2022 roku) timorski kardynał Virgilio Do Carmo Da Silva podkreśla, że przed wizytą papieża Timor Wschodni był „zupełnie zamkniętym krajem”. „Nie było żadnej komunikacji ze światem zewnętrznym. Mieliśmy tylko kontakty z Watykanem. Próby stosunków ze światem były blokowane, a w najlepszym wypadku bardzo ograniczane. Wizyta papieża Wojtyły otworzyła nam drzwi na cały świat. Wraz z nim przyjechało do nas bardzo wielu dziennikarzy i to także ich praca, uwaga, reportaże i artykuły poszły w świat. Zaczęli oni opisywać naszą sytuację. Studenci, członkowie opozycji organizowali manifestacje przeciwko władzom Indonezji. To się wydarzyło zaraz po Mszy papieskiej. Ojciec Święty, dziennikarze, a dzięki nim cały świat mógł zobaczyć, co się działo w naszym kraju. W ten sposób problemy Timoru Wschodniego stały się znane. Kazanie Jana Pawła II było bardzo mocnym przesłaniem: «Macie być solą ziemi i światłem świata!» – powiedział wówczas do naszego narodu. Tymi słowami zainspirował nas do działań i walki o niepodległość. W ciągu tych lat, kiedy organizujemy procesje z figurą św. Jana Pawła II, ludzie pozdrawiają go, jakby był weteranem wojennym. On jest bardzo związany z naszą współczesną historią” – podkreśla arcybiskup Dili.
W 1996 roku za swe wysiłki na rzecz niepodległości rzecznik ruchu oporu José Ramos-Horta i katolicki biskup Carlos Filipe Ximenes Belo otrzymali Pokojową Nagrodę Nobla. Trzy lata później odbyło się referendum, w którym mieszkańcy Timoru Wschodniego odrzucili indonezyjską propozycję autonomii, domagając się niepodległości. Jej formalne ogłoszenie odbyło się w 2002 roku.
Jednak wcześniej proindonezyjskie milicje rozpoczęły pogromy zwolenników niepodległości. Zginęło wówczas, w 1999 roku, 2 tys. osób. Kres przemocy położyła misja wojskowa ONZ. Wśród zabitych byli zagraniczni misjonarze. Jednak, jak zauważa kard. Da Silva – „misjonarzy zabitych w Timorze Wschodnim było dużo więcej”.
„Musimy pamiętać o pierwszych kapłanach, dominikanach, którzy pojawili się tu w XIV wieku. Dzisiaj odkrywamy i poznajemy ich historie, kiedy tutaj dotarli. Timor Wschodni stał się krajem o tak dużej liczbie katolików dzięki temu, że przez wieki siano tu słowo Boże. Powoli i wytrwale. Mogę śmiało powiedzieć, że nasza dzisiejsza wiara wyrosła na krwi męczenników. To trwało do 1999 roku. Z powodu walki o naszą niepodległość wielu misjonarzy, księży, sióstr, seminarzystów straciło swoje życie w tamtym roku. Niektórzy z nich byli jezuitami indonezyjskimi, siostry pochodziły z Portugalii, misjonarze z Włoch. W kościele w Suai misjonarze bronili ludzi, którzy tam się schronili. Stali w drzwiach świątyń, kiedy do nich strzelano. Zamordowano wtedy trzech księży. W innym miejscu z kolei zabito siostry zakonne i diakonów, którzy pracowali w Caritas. Nastąpiło to wtedy, gdy roznosili dary dla potrzebujących. Na drodze spotkali członków milicji indonezyjskiej, którzy ich zatrzymali i wrzucili do rzeki” – opowiada hierarcha.
Kościół, który wcześniej ujawniał i krytykował opresje ze strony władz Indonezji, po odzyskaniu niepodległości zaczął pracę na rzecz pokoju i pojednania. W Timorze Wschodnim powstała Komisja ds. Pojednania z Indonezją.
„Jesteśmy krajem bardzo małym. Postanowiliśmy zadziałać w kwestii pojednania z naszym wielkim sąsiadem, żeby naprawić nasze stosunki. Mogę przyznać, że w ciągu tych dwudziestu lat są one naprawdę dobre. Nauczyliśmy się wspólnie żyć. Pojednanie i przebaczenie odegrały w tym bardzo ważną rolę. Nie zamykamy naszych oczu i uszu ma sprawy sprawiedliwości, jest to sprawa podstawowa w procesie pojednania. Komisja cały czas pracuje. Jest instytucją rządową. W jej skład wchodzą nie tylko osoby świeckie, ale także duchowni – jest tam szeroka reprezentacja społeczeństwa. Timorczycy, którzy należeli do milicji indonezyjskiej, wyjechali po odzyskaniu niepodległości przez nasz kraj. Ci, którzy mimo przynależności do tej formacji, nikogo nie zabili, mogą spokojnie przyjechać do kraju. Osoby, które mają na sumieniu jakieś zbrodnie, muszą stanąć przed wymiarem sprawiedliwości, ale ich losy i ewentualnie popełnione przez nich zbrodnie muszą być solidnie sprawdzone i udokumentowane. Do dzisiaj nie wrócili jeszcze wszyscy Timorczycy z uchodźstwa. Wielu z nich żyje w Indonezji i boi się wrócić do kraju z powodu tego, czego dopuścili się w przeszłości. Ostatnio nasz prezydent zrobił bardzo piękną i ważną rzecz: spotkał się z Timorczykami, także z tymi, którzy współpracowali z władzami indonezyjskimi w czasie wojny. Sprawiedliwość jest podstawą pojednania i o tym pamiętamy” – zaznacza arcybiskup Dil
Wikariusz apostolski archidiecezji Dili, ks. Graciano Santos Barros podkreśla, że Kościół zawsze był blisko mieszkańców Timoru Wschodniego, dzieląc ich los. „Wiara zawsze towarzyszyła naszym krokom, w cierpieniu i nadziei. Dziś, 25 lat po referendum niepodległościowym możemy patrzeć na naszą historię z pojednanym sercem, dostrzegając działanie Boga, który oświecał umysły i serca ludzi w kluczowych momentach” – zaznacza duchowny.
Centralnym elementem logo papieskiej podróży jest wizerunek błogosławiącego Franciszka symbolizujący ochronę, jaką lud Timoru Wschodniego otrzymuje od Boga. Za papieżem znajduje się kula ziemska, z której na pierwszym planie wyłania się fizyczna mapa Timoru Wschodniego. Powyżej w łuku znajduje się motto papieskiej wizyty: „Niech wasza wiara będzie waszą kulturą”. Ks. Barros podkreśla, że jest to wezwanie i zachęta dla katolików do życia wiarą w harmonii z kulturą, zgodnie z tradycjami ludu Timoru Wschodniego.
Odpowiedzialny za kontakty z mediami w konferencji episkopatu Timoru Wschodniego ks. Bento Pereira zaznacza, że przygotowania do przyjęcia Franciszka miały charakter nie tylko materialny, ale również duchowy. We wszystkich trzech diecezjach – Dili, Maliana i Baucau – katolikom zaproponowano odmawianie specjalnej modlitwy, a także cykl katechez na temat papieża, jego encyklik i odnoszących się do motta jego wizyty apostolskiej.
Można spodziewać się, że na papieską Mszę św. w stołecznym Dili przyjedzie około 700 tys., a więc połowa spośród 1,4 mln timorskich katolików.
Źródło: KAI