Zamiast maszyn rolniczych robią blokady przeciwczołgowe

2022-03-10 11:56

Po wybuchu wojny, całą zakupioną stal przeznaczyli na produkcję "jeżaków" czyli blokad przeciwczołgowych. Tak w walkę o wolność Ukrainy włącza się mąż pani Marianny Bartosiuk z Łucka.

Kobieta razem z córką wyjechała do Lublina kilka godzin po inwazji Rosji na Ukrainę. Jak mówi: - Na Ukrainie mamy swoje przedsiębiorstwo. Do wojny zajmowaliśmy się produkcją maszyn rolniczych. Zanim wybuchał wojna, zakupiliśmy dużo stali. Mój mąż został na Ukrainie, bo prowadził produkcję. Całą stal oddaliśmy na "jeżaki", czyli blokady ze stali. On codziennie kontroluje, pomaga i już robią te blokady. Wysyła je na terenie Łucka, tak, aby wszystkim ich wystarczyło. Takie blokady robią wszystkie przedsiębiorstwa, które posiadają stal. W taki sposób chcemy bronić Łuck, bo 100 kilometrów obok nas mamy żołnierzy z Rosji.

Fabryki, które przestawiły się na obronę kraju, to tylko część działań po rosyjskiej agresji, dodaje Marianna Bartosiuk. - Każdej nocy mój maż chodzi na patrole obrony terytorialnej. Bronią Łucka, bo w okolicy jest dużo dywersantów, dużo obcych mężczyzn, którzy po prostu prowokują. Musimy kontrolować miasto, by było bezpieczne. Wszyscy rozumiemy, ze w ten sposób musimy bronić swojego kraju. Dzięki Bogu na zachodniej Ukrainie may troszeczkę spokoju. Jesteśmy jednak świadomi, że trzeba pomagać centralnej i wschodniej Ukrainie.

Na każdym kroku widzi otwartość, serdeczność i chęć do pomocy ze strony Polaków, za którą ona i inni uciekający do Polski Ukraińcy są bardzo wdzięczni. Pani Marianna po ucieczce do Polski, do Lublina, na co dzień niesie wsparcie uciekającym przed wojną w Ukrainie. Pomaga uchodźcom w znalezieniu noclegu oraz w załatwianiu formalności w polskich urzędach.