Kard. Nycz: szukajmy prawdziwych źródeł nadziei

2024-03-29 11:50
Rozmowa z kard. Kazimierzem Nyczem
Autor: Marta Komorowska

Metropolita warszawski złożył życzenia słuchaczom Radia Plus Warszawa

Wszystkim słuchaczom Radia Plus, którzy będą słuchać tych słów i życzeń na Święta Wielkanocne życzę, przede wszystkim, żebyśmy szukali prawdziwych źródeł nadziei, tzn. szukali tych źródeł nadziei w zmartwychwstaniu Pana Jezusa, które jest źródłem naszego zmartwychwstania i żebyśmy w tym wymiarze przeżyli te święta z głęboką wiarą, że życie, które jest podobne do życia Jezusa Chrystusa, prowadzi przez Krzyż do zmartwychwstania, tak i nasze życie ma swoje problemy, trudności ale na końcu jest On – Zmartwychwstały Pan. A mówię to zupełnie żeby sprowadzić sprawę na ziemię w sposób oczywisty ponieważ tych elementów krzyża, elementów bólu, niebezpieczeństw, czy nawet lęku i strachu, mamy sporo dlatego, że wchodzimy w te święta w takiej sytuacji polskiej, ale mam na myśli polsko-ukraińskiej granicy i światowej sprawy. Tyle jest ognisk zapalnych i tyle jest sytuacji, które budzą niepokój, że z jednej strony nie da się o tym w święta zapomnieć, ale równocześnie trzeba patrzeć na to z wiarą i nadzieją i ufnością, że Pan Bóg jest mocniejszy od nas ludzi i potrafi to wszystko, poprowadzić w imię swojej Opatrzności, która kieruje i rządzi światem, nawet jeżeli człowiek mu w tym czasem próbuje przeszkadzać. A więc dobrych, błogosławionych, pełnych wiary świąt wielkanocnych.

Marta Komorowska: W Wielką Środę gościmy w domu Arcybiskupów Warszawskich u kardynała Kazimierza Nycza. Szczęść Boże.

Kard. Kazimierz Nycz: Szczęść Boże. Pozdrawiam wszystkich jeszcze raz.

Listen to "Rozmowa Marty Komorowskiej z Kard. Kazimierzem Nyczem" on Spreaker.

Zakończyła się w niedzielę nowenna w intencji ojczyzny, a już w Wielkanoc będziemy się modlić kolejną nowenną przed jubileuszem odkupienia. Skąd taka mobilizacja modlitewna?

Ja myślę, że ten pomysł nowenny, jeżeli o tym samym myślimy, modlitwy wieczoru o 21.20 w intencji pokoju, to co inicjowali dziennikarze właśnie i Konferencja Episkopatu Polski się pod tym jakby podpisała. Modlitwa w intencji pokoju, modlitwa w intencji ochrony życia, w intencji praw człowieka, prawdziwych praw człowieka. Ta nowenna jest potrzebna i była potrzebna, bo wiadomo, że ten współczesny świat czasem ma z tymi sprawami coraz to większe problemy i te nowennę zakończyliśmy jakby uroczystością zwiastowania Pańskiego - dwudziestego piątego, natomiast wchodzimy rzeczywiście, jak Pani zadała pytanie, w taką nowennę zapowiedzianą przez Konferencję Episkopatu, przez przewodniczącego. Mianowicie trzeba sobie uświadomić, że za lat dziewięć, bo nowenna, słowo „nowenna” pochodzi od liczby dziewięć – novem , więc za dziewięć lat, w trzydziestym trzecim roku, minie dokładnie 2000 lat od śmierci i zmartwychwstania Pana Jezusa i to będzie taki ważny, cezura czasowa, mianowicie ważny jubileusz, taki porównywalny troszkę do tego, który był w roku dwutysięcznym Narodzenia Pana Jezusa i wcielenia. Myślę, że to jest ważne, bo niezależnie od tego, czy wszyscy dożyjemy czy kto dożyje za 9 lat. Ten jubileusz 2000 lat od odkupienia będziemy przeżywać i chodzi o to, żeby do tego się jakoś tam duchowo przygotować. Stąd mówimy o tym na dziewięć lat przed, a ponieważ ten jubileusz 2033 to jest przede wszystkim tajemnica męki, śmierci i zmartwychwstania. To najbardziej się trzeba do niego przygotowywać przez Wielki Tydzień i czas każdej Wielkanocy. I dlatego jest taka prośba i zachęta, żeby już w tym roku, pierwszym tej nowenny, powiedzmy to w ten sposób, przeżyć wielki tydzień, wielki czwartek, piątek, sobotę i niedzielę w duchu myślenia jakby troszeczkę naprzód, że zbliżamy się do czegoś okrągłego, niezwykle ważnego jakim jest ta okrągła rocznica od momentu, kiedy Bóg stał się człowiekiem i kiedy potem jako człowiek złożył ofiarę odkupienia za nasze grzechy, ale na krzyżu się nie skończyło, tylko była to droga do zmartwychwstania.

Jak to będzie wyglądało w najbliższe Triduum? Czy to ma być intencja każdego z nas, przygotowania się, czy to będą jakieś specjalne słowa wypowiadane w trakcie liturgii?

Ja myślę, że księża będą i w uroczystości wielkiego piątku i soboty i oczekiwania wielko sobotniego i w niedzielę o tym przypominać, żeby każdy, bo to każdy musi przeżyć w swoim sercu, tak jak Pani pyta słusznie. Natomiast chodzi o to, żeby każdy z nas miał świadomość, że uczestniczymy w jakimś wielkim wydarzeniu w historii Kościoła i świata, które już dokonało się 2000 lat temu i jest jakimś wielkim przywilejem, tak jak przywilejem był rok dwutysięczny. Jest jakimś wielkim przywilejem dla naszego pokolenia, że będziemy mogli, jeżeli Pan Bóg tak pozwoli przeżyć ten jubileusz 2000 lat od śmierci Pana Jezusa na krzyżu i od zmartwychwstania, więc nie przywiązywałbym do tego jakiejś wagi nadzwyczajnej, tylko po prostu w sensie takim, wykorzystać ten moment, rocznicy moment jubileuszu, żeby pogłębić swoje przeżywanie świąt wielkanocnych.

Ale wróciłabym do tego mojego pierwszego pytania, bo modliliśmy się tą nowenną, no codziennie modliliśmy się o dwudziestej pierwszej dwadzieścia. Teraz jesteśmy zachęcani do kolejnej modlitwy takiej. Skąd ta taka mobilizacja modlitewna? Bo biskupi proszą o tą modlitwę, cały czas jesteśmy proszeni o modlitwę i to w intencji takich rzeczy, no ponad nami.

Ja myślę, proszę Pani, że to, o co pani pyta, już celowo drugi raz, żeby słuchaczom się utrwaliło to dotyka bardzo ważnej sprawy. Gdybym miała odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak jest, to ja bym powiedziałbym w kilku punktach takich, że po pierwsze, nie tak za dużo się modlimy życiu, co znaczy tempo życia, troski doczesne, te rozmyte sprawy sprawiają, że na tę modlitwę nam albo brakuje czasu, albo byśmy się od niej troszkę odzwyczaili, ale u podstaw tego leży to, że za mało pamiętamy o tym, że tak naprawdę te wielkie, ważne sprawy, decyzje w naszym życiu w jakimś sensie zależą od łaski Boga. To co nam przypomina Święty Paweł „Łaską jesteśmy zbawieni”. Nam się nieraz wydaje, że jesteśmy tak troszkę pelegiańsko, że od nas wszystko zależy, że my sobie wszystko wyprosimy, załatwimy i tak dalej. Natomiast modlitwa się zaczyna wtedy, kiedy człowiek sobie uświadamia, że od Pana Boga zależy i dlatego myślę, to jest ten drugi powód, dla którego ta modlitwa jest ważna. A trzeci to jest ten, żeby umieć wykorzystywać takie wszystkie podpowiadane nie tylko przez biskupów, ale podpowiadane w kościele, w parafii, czasem w mediach katolickich. Umieć wykorzystywać wszystkie takie okazje i sugestie. Może w tym czasem zbyt małym zaangażowaniu w modlitwę skorzystajmy z takiej nowenny, czy z takiej okazji, z takiego nabożeństwa, żeby oprócz naszej wewnętrznej modlitwy, cichej, prywatnej w milczeniu, w przysłowiowej izdebce, w której się zamykamy, żeby się modlić i nie pokazywać na zewnątrz. Oprócz tej modlitwy cichej skromnej, pokornej, żeby także była modlitwa wspólna, bo wiadomo, że modlimy się w kościele i modlimy się z kościołem.

Skąd brać taki spokój i nadzieję, żeby spokojnie przeżyć te święta? Mimo tych informacji, które dobiegają z naszej granicy polsko – ukraińskiej?

Nie ma prostej odpowiedzi na to pytanie, bo na pewno nie polecam i nie proszę o to, żeby na czas świąt błogo zapomnieć o problemach, które są wokół nas, czy zapomnieć o niebezpieczeństwie wojny czy czegoś tam. Będziemy o tym pamiętać, będzie nam o tym przypominała telewizja, internet i tak dalej, że tu uderzyła bomba, że tu może uderzyć bomba. Nie chodzi o to, żeby zapominać tylko, żeby patrzeć z nadzieją i ufnością. Modlić się w tej intencji, że nie zabraknie roztropności ludziom odpowiedzialnym za świat, za Polskę, za Ukrainę. Także w tej sprawie ciężkiej wojny Rosji przeciw Ukrainie odpowiedzialne, to znaczy szukających takich rozwiązań, które byłyby sprawiedliwe. Zwłaszcza dla tego biednego narodu ukraińskiego zaatakowanego, ale równocześnie takich rozwiązań, które by no gwarantowały, że nie będzie ginęło i cierpiało setki tysięcy ludzi po obu stronach. Jeżeli ja słyszę, że w ciągu ostatnich 3 lat z Ukrainy, która miała prawie pięćdziesiąt milionów wyjechało ponad dziesięć do różnych części świata. Wyobraźmy sobie, co to znaczy, gdyby z Polski nagle wyjechał 1/4 ludności. To jest potężne okaleczenie wielkiego narodu, który ma swoje ambicje, ma swoje plany, masz swoje zamiary być i żyć godnie, a równocześnie wiemy, że ci, którzy nieraz wyjeżdżają, migrują przed wojną to są ludzie młodzi, to są ludzie wykształceni, to są ludzie nieraz zamożni, których stać na to, a więc w pewnym sensie wyjeżdża jakaś elita ludzi, którzy szukają dla siebie miejsca gdzie indziej, zostawiając swój kraj jako kraj, z którego trzeba uciekać. Więc wojna niesie z sobą prócz tych wszystkich wydarzeń okropnych na froncie, gdzie giną ludzie, cierpią, ludzie są ranni, niesie także skutki społeczne ogromne.

W Wielką Środę rozmawiamy z kardynałem Kazimierzem Nyczem. Po chwili wrócimy do rozmowy.

Wracamy do rozmowy z kardynałem Kazimierzem Nyczem. Gościmy w domu Arcybiskupów Warszawskich przy ulicy Miodowej. Przed nami Triduum Paschalne. Chciałabym się zapytać, bo Kardynał pochodzi z Małopolski, a przeżywa święta już na Mazowszu już któryś rok. Który z tych elementów jest taki najbardziej, który trafia do serca?

To znaczy, ja myślę, że te typowe polskie elementy Świąt Wielkanocnych, bo oprócz Triduum Sacrum czyli tych trzech świętych dni od czwartku wieczora, piątek, sobota do poranka wielkanocnego w tej osi liturgicznej właściwie wszystko jest wspólne z kościołem powszechnym, musimy mieć tego świadomość, to jest i w Rzymie, to jest i w Azji, i to jest Ameryce i tak dalej. Triduum ma swoją zdolność uobecniania tego, co się wydarzyło w życiu Jezusa Chrystusa dla naszego zbawienia i to jest wspólne. Natomiast oprócz tego poszczególne kontynenty, kraje mają swoje elementy uzupełniające i my jako Polacy też mamy kilka takich uzupełniających elementów i myślę, że zanim przejdę do odpowiedzi na pytanie, co w Małopolsce, to powiem, że w większości tych elementów dodanych do świąt Wielkanocnych czy o okresu przedświątecznego należą te wszystkie, które są praktycznie wszędzie i wtedy, kiedy byłem w Koszalinie, kiedy byłem w Krakowie, kiedy jestem tutaj. Takim elementem jest na przykład tradycja, piękna święcenia pokarmów w wielką sobotę, nawiedzania grobów. W ogóle takim elementem polskim, którego nie ma gdzie indziej, jest sam grób jako taki, czyli składanie Pana Jezusa w monstrancji, do grobu czy do ciemnicy, ale do grobu i potem procesja rezurekcyjna trzykrotna wokół kościoła to jest element polski i on występuje we wszystkich pewnie we wszystkich regionach. Myślę, że specyfika jest różnicowanie większe jest przy innych świętach, czyli świętach Bożego Narodzenia przed tych świętach element powiedzmy Wielkiej soboty, poranka wielkanocnego czy mianowicie wieczornego nabożeństwa, które jest liturgią Wielkiej soboty, to są elementy wspólne. Myślę, że wracając do pytania wprost powiem. W krakowskiej diecezji, jak byłem na południu, dużo częściej czy prawie dość często w Krakowie i w okolicy rezurekcje były w sobotę wieczorem, bo to jakby wynika z koncepcji, konsekwencji Liturgii po soborze, skoro już w Liturgii Wigilii Paschalnej przechodzimy ze śmierci do życia przez te liturgie ognia, światła, Chrztu Świętego, ale kończymy już to alleluja wielkanocnym i tak dalej. To konsekwencją tego jest procesja rezurekcyjna. Tutaj w Warszawie częściej spotkałem, w niektórych wypadkach to się też zmienia, rezurekcję rano. To oczywiście jest praktykowane w Polsce i szanuje ten zwyczaj, choć osobiście uważam, że bardziej konsekwentnie i spójnie jest wtedy, kiedy kończymy wielką sobotę, to alleluja, procesją wieczorem. Natomiast już nie wkładamy Pana Jezusa w monstrancji z powrotem do grobu.

Droga krzyżowa ulicami Warszawy, wielkie wydarzenie.

Myślę, że bardzo ważne wydarzenie i cieszę się zresztą bardzo, że oprócz dróg krzyżowych odprawianych prywatnie przez ludzi, bo takie są też bardzo ważne, oprócz tego odprawianych w parafiach w piątki czy w inne dni tygodnia też, podczas rekolekcji. Jest sporo dróg krzyżowych, które nawet w takich miastach jak Warszawa, Kraków robi się po osiedlach, wychodzi się poza parafię, żeby w jakimś sensie pokazać i dać możliwość przeżycia, modlitwy do Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego w tej procesji z Krzyżem do czternastu stacji po ulicach miast. Ale oprócz tego są jeszcze drogi tzw. centralne. Warszawa ma swoją centralną drogę, Kraków też miał taką drogę. Rzym ma w Koloseum taką drogę. Jak wiemy w tym roku, rozważenia do tej drogi krzyżowej rzymskiej napisał sam papież Franciszek. My także w wielki piątek, i to już zapraszam, o dwudziestej wyruszymy z taką drogą krzyżową od Kościoła Świętej Anna na plac Piłsudskiego i z powrotem Krakowskim Przedmieściem do Kościoła Świętej Anny, żeby w ten sposób i wyznać swoją wiarę w Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, ale równocześnie jakby zawołać do współczesnego człowieka, człowieku ani Twoje życie nie jest wieczną niedzielą palmową hosanna, ani nie jest zawsze alleluja Wielkanocą. W środku jest jeszcze Krzyż i problemy życia i nasza zdolność połączenia swojego krzyża, swoich krzyży życiowych, czy to rodzinnych czy zawodowych, połączenia z Krzyżem Pana Jezusa.

Modliliśmy się w intencji zgody narodowej i jak tą zgodę narodową osiągnąć? Jest taka metoda, żeby wszyscy uznali swoją winę, swoją prawdę, że dzięki tej prawdzie uzyskamy to zgodę narodową i chciałabym wrócić do dymisji Arcybiskupa Dzięgi i tej sytuacji, w której została ludność z diecezji szczecińsko-kamieńskiej, kiedy uzyskali informację, że arcybiskup napisał, że jest zdymisjonowany z powodów, odchodzi z powodów zdrowotnych, powody były inne. W tych rozmowach słyszy się duży zawód, dużo bólu jak kardynał, to to skomentuje.

Wybaczy Pani, że oczywiście nie chcę i nie będę komentował tego co powiedział, czy co napisał ksiądz arcybiskup Dzięga. Dlatego, że niech każdy sobie jakoś tam odpowiada za swoje słowa, za swoje czyny. Natomiast wolałbym wrócić do tego pytania, pierwszej części. Mamy, że tak powiem, na pewno podwójny, przynajmniej podwójny obraz Kościoła. Jeden obraz to jest taki obraz, który jest preferowany medialnie, przez czasem ludzi, którzy bardzo są zatroskani o Kościół, ale bardzo lubią, żeby wszystkie problemy Kościoła w imię tego zatroskania, jakby czynić publicznymi, w tym sensie, do nich sprowadzać, do tych problemów, powiedzmy czasem kłopotliwych, trudnych, grzesznych, ch sprowadzać całą misję Kościoła. Czasem są ludzie, dziennikarze czy ludzie Kościoła także, którzy jakby w sposób taki dyżurny lubią się bawić w pokonanie Kościoła i zazwyczaj jest to takie, że tak powiem, prawdziwe skądinąd, ale chodzenie po obrzeżach w tym znaczeniu, że nawet sprawy, które wymagają rzeczywiście nawrócenia, przemiany, słabością, grzesznością one nie są w kościele pięćdziesięcioma procentami czy więcej, tylko to jest jakiś tam powiedzmy obraz Kościoła, pewnej wizji. Natomiast istota misji kościoła leży jednak znacząco w czym innym, to znaczy pan Jezus, który założył kościół, założył kościół przede wszystkim po to, żeby głosił prawdę o miłości Boga do człowieka i niósł zbawienie w sakramentach świętych. Natomiast istotą przynależności naszej, mojej, każdego człowieka, po Chrzcie Świętym do kościoła, czy tego, który do Kościoła aspiruje, to jest szukać tej drogi zbawienia własnego i to jest podstawowa misja Kościoła i o niej przede wszystkim mówi nieustannie, bez przerwy papież Franciszek. Natomiast to nie znaczy, że należy zamykać oczy na to, co się w Kościele dzieje, jest wyrazem słabości, krzewu takiego czy innego. Natomiast chodzi o to, żeby też zachować, jakby proporcje tego mówienia jednego i drugiego o tym, czym jest Kościół dla Chrystusa, bo to jest jego Kościół, nie nasz i czym ten kościół jest złożony z ludzi? Czym jest dla nas i po co nam jest potrzebny? I myślę, że takie okresy świąteczne są także okazją do pewnego uspokojenia się i pewnego wyciszenia, refleksji, która pozwala zobaczyć po co to wszystko, co się stało w historii zbawienia i jest obecne w historii Kościoła, gdzie się miesza, niestety dość często, wielka Chwała Boga i Łaska Pana Boga z ludzką grzesznością i słabością, bo jesteśmy tylko ludźmi i aż ludźmi, żeby to wszystko na nowo przemyśleć i nad tym się zastanowić.

Nam pozostaje życzyć dobrych, spokojnych i zdrowych świąt i dużo siły na wszystkie liturgie.

Mimo żeśmy powiedzieli o paru rzeczach, które nas do spokoju pewnie nie nastrajały, mam myśli te sprawy i bezpieczeństwa i tego. Także życzę wszystkim spokoju w tym niepokoju i nadziei w tymczasem, co jest brakiem nadziei. Szczęść Boże.