Nauczyciele w Warszawie skromnie przyłączyli się do protestu

2018-12-18 8:45
Szkoła Podstawowa Nr 350 w Warszawie
Autor: fot. Facebook

Przynajmniej na razie. Problem z kadrą, która masowo poszła na L4 jest w dwóch szkołach. Jedna placówka znajduje się na Ursynowie, druga na Bemowie.

Sytuacja na razie jest pod kontrolą – zapewnia stołeczne Biuro Edukacji. Sygnały o masowym L4 dotarły do urzędników na razie z dwóch placówek. Na Ursynowie w Szkole Podstawowej numer 340 przy Lokajskiego na 160 pedagogów, do pracy przyszły tylko 43 osoby. Nauczyciele z podstawówki numer 350 na Bemowie także wzięli zwolnienia. Tam na 130 osób, nieobecnych było wczoraj (17.12) aż 100. W obu placówkach planowych lekcji nie było, ale uczniowie mieli zapewnioną opiekę na terenie szkoły. Nie do końca pewne jest, czy protestują także pedagodzy z Wilanowa. To dlatego, że w szkole numer 358 na L4 poszło 30 osób, ale to i tak mniejszość kadry liczącej blisko 200 nauczycieli. Biuro Edukacji oraz wszystkie placówki zapewniają, że brak nauczycieli nie wpłynie na egzaminy próbne ósmoklasistów i gimnazjalistów. Te rozpoczynają się dziś (18.12) i potrwają do czwartku włącznie (20.12). Nauczyciele w całej Polsce domagają się podwyżek. Uważają, że na obecne czasy i wymagania w swojej pracy pensja jest rażąco niska. Na samym starcie kariery zarabiają mniej niż dwa tysiące złotych na rękę, a droga awansu zawodowego jest długa. Bez awansu nie ma zaś podwyżek. Po latach pracy dostają zwykle mniej niż trzy tysiące złotych. To zdaniem wielu pedagogów oraz Związku Nauczycielstwa Polskiego powoduje, że pedagodzy odchodzą do lepiej płatnych zajęć. Bardziej atrakcyjne wynagrodzenie niż w szkole oferowane jest na przykład w sieciach handlowych.