PCPM dyżuruje przy granicy. Za nimi pierwsze trudne interwencje

Lekarze i pielęgniarki - łącznie około stu osób z zespołu Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej czuwa przy strefie obszaru wyjątkowego, by udzielić pomocy migrantom. Pierwszy dyżur rozpoczęli we wtorek, a mają już za sobą pierwsze poważne interwencje.
Ciężka hipotermia oraz urazy rąk i nóg - takiej pomocy ratownicy z Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej udzielają najczęściej. Od wtorku 16 listopada grupa około stu specjalistów pełni medyczny dyżur przy obszarze objętym stanem wyjątkowym. Zastąpili działania grupy Medycy na Granicy.
Czytaj także: "List od Mikołaja": Weź udział w akcji i wesprzyj fundację Dajemy Dzieciom Siłę
Dzisiejszej doby obyło się bez interwencji, ale jak przyznają ratownicy, najtrudniejszy był dyżur czwartkowy. - Kiedy udzieliliśmy medycznej pomocy trzem osobom - odwodnionemu mężczyźnie i małżeństwu. Z relacji kobiety wynikało, że straciła ona roczne dziecko miesiąc temu po białoruskiej granicy. Dodała, że była to śmierć z wyziębienia - relacjonuje Aleksandra Rutkowska z Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej.
Ratownicy pracują przez 24 godziny na dobę i są gotowi do pracy w bardzo trudnych warunkach. - To była interwencja nocna przy lampkach czołówkach. To są warunki, kiedy nie ma za dużo czasu na rozmowę, a naszym zadaniem i kompetencją jest udzielanie tej pomocy medycznej wszystkim potrzebującym pomocy. Dlatego ten dyżur cały czas trwa, jesteśmy w 24 godzinnej gotowości - dodała rzeczniczka.
Akcję medyków można wesprzeć finansowo. Zbiórka znajduje się na stronie pcpm.org.pl/granica.