Sąd przedłużył areszt trzem ekologom z Greenpeace'u

2013-09-26 16:31
Gazprom
Autor: Littlelakes/flickr licencja CC-BY-Sa

Wśród aresztowanych jest Polak.

Sąd w Murmańsku przedłużył w czwartek o dwa miesiące areszt trzem cudzoziemcom, w tym Polakowi, wchodzącym w skład grupy 30 działaczy Greenpeace'u zatrzymanych w ubiegłym tygodniu na Morzu Barentsa w związku z protestem na platformie wiertniczej Gazpromu. Przed sądem stanęli ekolodzy pochodzący w sumie z 18 krajów, w tym USA, Francji, Szwajcarii, Finlandii, Wielkiej Brytanii, Polski i Rosji. Obywatel Polski to Tomasz Dziemiańczuk, pracownik Uniwersytetu Gdańskiego. Pierwszym działaczem, w sprawie którego zapadła decyzja o przedłużeniu aresztu, był Rosjanin Denis Siniakow, oskarżony podobnie jak jego towarzysze o piractwo. Jak poinformowano, pozostanie on w areszcie do 24 listopada, na czas trwania śledztwa. Sąd argumentował, że Siniakow, który jest fotografem, często wyjeżdża za granicę i może opuścić Rosję. Analogiczna decyzja zapadła nieco później w sprawie rzecznika Greenpeace'u, również Rosjanina Romana Dołgowa. Następnie organizacja poinformowała na Twitterze, że sąd zdecydował o przedłużeniu aresztu o dwa miesiące trzem obcokrajowcom - działaczom z Kanady, Nowej Zelandii oraz Polski. W czwartek o losie działaczy decydują jednocześnie sędziowie w sześciu salach sądowych; każdy przypadek ma być rozstrzygany indywidualnie. Działacze z załogi statku "Arctic Sunrise" prowadzili na Morzu Barentsa protest przeciwko wydobyciu ropy naftowej w Arktyce. Ekologów przewieziono do sądu w kajdankach. Na sali rozpraw obecni są dyplomaci państw, z których pochodzą zatrzymani. We wtorek Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej ogłosił, że ekolodzy, którzy w zeszłym tygodniu przeprowadzili protest na platformie wiertniczej Prirazłomnaja należącej do koncernu Gazprom, będą sądzeni niezależnie od obywatelstwa i że wszczęto przeciwko nim śledztwo pod zarzutem piractwa; za piractwo grozi w Rosji nawet 15 lat więzienia. (PAP)