Legia dużo lepsza, ale wstydu nie było

2018-12-06 1:04
Trener Niciński nie krył niezadowolenia z postawy swoich zawodników
Autor: brak danych

Porażka z mistrzem Polski wstydu nie przynosi. Jednak inaczej wyglądałoby to, gdyby Chrobry nie rozegrał tak tragicznej rundy jesiennej. Kto wie, może nawet po dzisiejszym meczu panowałaby opinia, że gospodarze nie zagrali najgorzej. Ciężko jednak widzieć jasne strony, kiedy tych ciemnych jest aż tyle.

Chrobry zaczął intrygująco. Legioniści oddali pole pomarańczowo-czarnym i czekali na rozwój sytuacji. Niestety z wymian podań w pierwszym kwadransie niewiele wynikało, nie zdobywaliśmy pola i nawet nie zbliżyliśmy się do bramki Majeckiego. W 30. minucie Marek Wasiluk nie zrozumiał się ze Sławomirem Janickim, który po dłuższym czasie stanął w bramce Chrobrego i padł gol dla Legii. Niefrasobliwość obrony wykorzystał Michał Kucharczyk. To była druga groźna akcja gości w meczu, kilka minut wcześniej groźny strzał bardzo dobrze wybronił Janicki. Przy drugiej bramce ręce same składały się do oklasków. Warszawianie wymienili kilka podań przed polem karnym ekipy trenera Nicińskiego, a Cafu zakończył akcję znakomitym uderzeniem z kilkunastu metrów. Legia grała swoje. Druga połowa zaczęła się od kilku prób mistrza Polski. Po chwili jednak Chrobry zaczął dochodził do głosu. Podobnie jak w pierwszej połowie, niewiele z tego wynikało, wciąż nie zatrudniliśmy młodego bramkarza Legii. Nie pomogło wprowadzenie Konrada Kaczmarka do pomocy Damianowi Sędziakowi, którego swoją drogą należy za dzisiejszy mecz pochwalić. Sędziak ambitnie walczył z obrońcami Legii, niejednokrotnie zabierając im piłkę, ale co z tego, skoro nie było z kim rozegrać szybkiego kontrataku. Środek pola Chrobrego został dziś całkowicie zdominowany. W 82. minucie Cafu znów oddał świetny strzał z dystansu i było 3:0. W końcówce gola strzelił jeszcze Sandro Kulenović, ale sędzia liniowy podniósł chorągiewkę. - Zagraliśmy dobry mecz. Wiedzieliśmy, że jesteśmy lepsi, ale trzeba było to udowodnić na boisku. Zrobiłem kilka korekt w składzie, zmiennicy dali dobry sygnał – mówił po meczu trener Legii, Ricardo Sa Pinto. – To był taki Chrobry, jak w całej rundzie jesiennej. Popełnialiśmy straszne błędy w obronie. Zderzyliśmy się z bardzo mocnym rywalem – podsumowywał szkoleniowiec gospodarzy, Grzegorz Niciński. Uff, dobrze, że to już koniec – to zdanie zapewne padło dzisiaj z ust niejednego kibica Chrobrego. O tej jesieni należy szybko zapomnieć. Liga wraca dopiero za trzy miesiące, jest więc czas na to, żeby wyciągnąć wnioski i spróbować naprawić to, co w drużynie nie funkcjonuje. Najwięcej pracy jest w formacji ofensywnej – Chrobry strzelił tylko 14 goli w dwudziestu jeden meczach na jesień, to najsłabszy atak w całej lidze. Plusem tego meczu jest to, że głogowianie zapełnili stadion przy Wita Stwosza, a najbardziej zagorzali fani Chrobrego przygotowali ciekawą oprawę - śpiewom nie było końca, pojawiły się flagi, a nawet duża "sektorówka". W tym mieście potrzeba dużej piłki i choć ostatnimi wynikami klubu, jego sympatycy mają prawo być zawiedzeni, miejmy nadzieję, że wiosną pomarańczowo-czarni znów będą przyciągać kibiców na stadion.