Benedykt XVI – Wielki nauczyciel wiary

2023-01-04 14:37
Papież Benedykt XVI
Autor: www.radioplus.pl Papież Benedykt XVI zmarł 31 grudnia 2022

Papież Benedykt XVI był jednym z najwybitniejszych teologów w historii Kościoła katolickiego, a jego myśl i dzieło wpłynęło na rozwój współczesnej kultury, dialog ekumeniczny oraz dialog międzyreligijny: z judaizmem i islamem.

Emerytowany papież Benedykt XVI zmarł w sobotę o godzinie 9:34 w watykańskim klasztorze "Mater ecclesiae". Miał 95 lat.

O nauczaniu, dziele jakie po sobie zostawił, a także pontyfikacie pp. Benedykta XVI z ks. prof. Przemysławem Kantyką, dziekanem Wydziału Teologii KUL rozmawiała Małgorzata Oroń.

MO: Papież Benedykt XVI dał się poznać jako wielki teolog i wielki nauczyciel wiary. Na początek chciałabym zapytać o wpływ nauczania papieża na życie społeczne, dialog ekumeniczny, międzyreligijny, ale także na zagrożenia, na które zwracał uwagę w czasie swojego pontyfikatu?

ks. prof. Przemysław Kantyka: Trzeba się cofnąć jeszcze do czasów, kiedy późniejszy kardynał i papież był profesorem teologii. Szczególnie dzisiaj przypomina się jego wypowiedzi z roku 1969, którymi zakończył cykl katechez, czy raczej wykładów radiowych. Wtedy powiedział coś, co dzisiaj jest określane jako „proroctwo Ratzingera”. Powiedział wtedy, czeka nas czas ogromnej sekularyzacji, ogromnego naporu neopogaństwa, które spowoduje, że Kościół utraci swoją dotychczasową masowość. Kościół tak naprawdę ocaleje w małych grupach, tych wspólnotach podstawowych: to, co nazywamy czasami Kościół w Kościele, Ecclesiola in Ecclesia. To jest jednak inna kwestia. Myślę, że przez cały okres swojego późniejszego życia jako profesora, biskupa, wreszcie kardynała, prefekta Kongregacji Nauki Wiary i Papieża, pp. Benedykt XVI przygotowywał nas do tych czasów, kiedy chrześcijaństwo będzie musiało pójść w głąb, ulec pogłębieniu. Nie chodzi już tutaj o organizowanie wielkich wydarzeń masowych, chociaż one jeszcze się odbywały za pontyfikatu pp. Benedykta XVI, ale o zwrócenie uwagi na to, że chrześcijaństwo nie może pozostać tylko i wyłącznie w sferze kulturowej. Jeżeli wiara jest płytka i ona się zasadza tylko na elementach przeżywania pewnej obrzędowości związanej z życiem społecznym, nawet rodzinnym, wtedy ona bardzo szybko ulega erozji i z takiego przynależenia do Kościoła ludzie bardzo szybko rezygnują, co pokazały ostatnie lata, szczególnie te lata pandemii czy też lata ogromnych niepokojów społecznych. Pp. Benedykt XVI przygotowywał nas do tego, żebyśmy zajęli się swoją wiarą na serio, żebyśmy szukali Chrystusa, który jest, żyje i zbawia w swoim Kościele, ale który wymaga od nas żywej odpowiedzi wiary, takiej wiary, która nie jest tylko intelektualnym poznaniem, ale wiary, która jest przeżywaniem głębokiej relacji, nawiązywaniem osobistej relacji z Chrystusem Zbawcą. Piękną klamrą tego nauczania było to ostatnie zdanie, które teraz media przytaczają, jakie umierający papież miał powiedzieć: „Jezu kocham Ciebie!”. Wyznanie miłości to jest przecież najbardziej osobisty wyraz głębokiej relacji z tą osobą, której takie słowa się mówi. Myślę, że tego nas pp. Benedykt XVI szczególnie nauczył. Bo spuścizna teologiczna, jaką nam pozostawił, jest ogromna. A przecież wielu ludzi nie będzie sięgać do jego teologii, która jest bardzo systematyczna, ale też i niełatwa w czytaniu. Ludzie będą sięgać do jego tekstów katechetycznych, do jego kazań, do jego przemówień, które były pięknie skomponowane, a z drugiej strony zawierały głęboką myśl i zawsze prowadziły nas ku wierze. Można powiedzieć tak, że on był zawsze skoncentrowany na osobie Jezusa Chrystusa i nie ulegał pokusie, żeby w swoim nauczaniu gdzieś schodzić na bok. Myślę, że taki jest główny rys jego nauczania.

MO: O pp. Benedykcie XVI mówimy, że był „nauczycielem wiary”. Tak jak Ksiądz Profesor powiedział: „był skoncentrowany na osobie Jezusa Chrystusa, ale także na Piśmie Świętym”. Papież emeryt w swoim nauczaniu zawsze powtarzał, że czytanie, umiejętność czytania Pisma Świętego jest umiejętnością nie byle jaką, nie błahą, bo można też je różnie interpretować - nauczał, że najważniejszy jest dar wiary i rozumienia Pisma Świętego. W jaki sposób papież był tym nauczycielem wiary? Zaznaczmy tylko, że jeszcze zanim został Prefektem Kongregacji Nauki Wiary – uczestniczył w pracach Soboru Watykańskiego II.

ks. PK: Tak. Już w czasie Soboru pp. Benedykt XVI, wtedy jeszcze 35-letni profesor teologii, pojechał na Sobór razem z kard. Fringsem, który go zabrał jako swojego prywatnego eksperta. Właśnie wtedy ks. Ratzinger już miał swój udział w przygotowaniu przemówień swojego kardynała Najpierw było to bardzo mocne przemówienie, w którym kardynał domagał się reformy Świętego Oficjum, a więc zmiany w podejściu Kościoła do kontrolowania nauczania katolickiego. I tak zakończyła się rzymska inkwizycja i powstała dzisiejsza Kongregacja Nauki Wiary. Ale też ks. Ratzinger miał swój udział w przygotowywaniu pierwszych schematów do Konstytucji o Objawieniu Bożym Dei Verbum. I tam właśnie są zaproponowane kryteria interpretacji Pisma Świętego. W jaki sposób powinniśmy odczytywać Pismo Święte, aby ono ukazało nam prawdę, tę prawdę objawioną, którą Duch Święty zamierzał przekazać.

MO: Już od czasu Soboru Watykańskiego II, kiedy trwały dyskusje na temat ekumenizmu i dialogu ekumenicznego ks. Ratzinger już wtedy zwracał uwagę, aby ten ekumenizm nie stał się mostem do tego, żeby wszystkie religie ze sobą zrównać. On, jako kardynał, był ostrożny w temacie ekumenizmu. Następnie jako papież kontynuował dzieło Jana Pawła II. Co się zmieniło?

ks. PK: Jeżeli chodzi o ekumenizm, dialog międzyreligijny, to tutaj pp. Benedykt XVI dokonywał bardzo ścisłego rozróżnienia, rozumiejąc to, że wolą Chrystusa jest przywrócenie widzialnej jedność Kościoła i tylko tego wyłącznie dotyczy ekumenizm. I dlatego pilnował, żeby nie puścić wszystkiego na żywioł, żeby nie można było powiedzieć, że od tej pory nie liczą się już żadne względy doktrynalne, a tylko jakoś przyklepujemy różnice. Zawsze był zdania, że należy wszystko bardzo, bardzo dokładnie, cierpliwie przedyskutować i sprawdzić. Dlaczego? Dlatego, że - bardzo słuszny zresztą pogląd prezentował - że ekumenizm nie polega na żadnych negocjacjach. Tym się różni od polityki. My niczego nie negocjujemy, natomiast wspólnie mamy odkryć prawdę. I to widać w jego tekstach, w jego tekstach jako kard. Ratzingera. Nawet wtedy, kiedy Kongregacja wydawała dokument Dominus Jesus, przez niektórych uważany za takie jakby troszkę wciśnięcie hamulca w relacjach ekumenicznych. Nie. To było uporządkowanie dialogów ekumenicznych i wyraźne przypomnienie, że Kościół katolicki nie ma tak naprawdę niczego do przehandlowania, bo nie na tym polega dialog, żeby cokolwiek negocjować, tylko żeby wspólnie dojść do poznania prawdy. Natomiast w dialogu międzyreligijnym, który jest zupełnie czymś różnym od dialogu ekumenicznego, to przypomnijmy sobie spotkania pp. Benedykta XVI, szczególnie już wtedy jako Ojca Świętego z przedstawicielami świata żydowskiego, jego wizytę w Ziemi Świętej, a także kontakty ze światem islamu. Tutaj paradoksalnie to jego przemówienie w Ratyzbonie, które odbiło się bardzo szerokim echem i nawet ściągnęło na niego gromy ze strony niektórych przedstawicieli świata islamu, postawiło sprawę na porządku dziennym i w ten sposób też przyczyniło się do pogłębienia dialogu międzyreligijnego. A dialog międzyreligijny, jak to bardzo słusznie pp. Benedykt XVI zauważył, „jest zupełnie czymś innym niż dialog ekumeniczny”. Bo my nie mamy odtworzyć widzialnej jedności Kościoła, tak jak w przypadku chrześcijaństwa, bo nigdy żadnej wspólnej religii czy wspólnego tworu kościelnopodobnego z innymi religiami nie było. Mamy siebie poznawać, wzajemnie, szanować i współpracować w tych miejscach, w których jest to możliwe. Szczególnie dużo wspólnego mamy z tak zwanymi religiami Abrahamowymi, czyli z tymi, które nawiązują do dziedzictwa Abrahama. A to jest oczywiście judaizm, a w drugiej kolejności islam.

MO: Mam także pytanie o nauczanie pp. Benedykta XVI, ale wcześniej jeszcze kard. Ratzingera na temat teologii wyzwolenia. Wpierw jako kard. Ratzinger, następnie już jako Prefekt Kongregacji Nauki Wiary, a w końcu jako pp. Benedykt XVI zawsze ostrożnie wypowiadał się na temat teologii wyzwolenia. Ostrożnie to nie znaczy z dystansem czy żeby zachować pozory. Papież w swoim nauczaniu wydaje się bardzo mądry i roztropny w rozumieniu tego hasła i tego nurtu, a także ukrytych w tym zagrożeń. Apelował o to, żeby świat chrześcijański nie popełnił błędu w swojej otwartości na wszystko, co nowoczesne i wydające się z pozoru dobre, lekkie i przyjemne. Na czym polegała koncepcja Benedykta XVI w rozumieniu teologii wyzwolenia?

ks. PK: Nie jest dla nikogo tajemnicą, że kard. Ratzinger był bardzo bliskim współpracownikiem pp. Jana Pawła II. To właśnie pp. Jan Paweł II prosił go o to, ażeby przyjechał do Rzymu i zajął się sprawami nauki wiary. Ojciec Święty Jan Paweł II, który doskonale znał komunizm i jego założenia, widział, że teologia wyzwolenia brnie w ślepą ulicę. Nie można bowiem przełożyć sposobu myślenia marksistowsko-leninowskiego do Ewangelii. To się wzajemnie wyklucza. Chrystus nie jest wyzwolicielem z bieżącej opresji politycznej, tylko Chrystus przyszedł nas wyzwolić z niewoli grzechu. To są dwie różne sprawy. I teraz działalność społeczna Kościoła ma jak najbardziej iść na pomoc człowiekowi. Ale nie wolno mylić tych dwóch porządków, ani koncentrować się wyłącznie na ziemskim, doczesnym wyzwoleniu. To zresztą bardzo było widać w wyraźnym przejmowaniu nomenklatury marksistowskiej przez teologię wyzwolenia. I tutaj kard. Ratzinger w tej samej linii co pp. Jan Paweł II rozpoznawał błędność tej teologii. I teraz proszę zauważyć, że nie cała teologia wyzwolenia jako taka została potępiona, ale zostały bardzo wyraźnie napiętnowane te jej elementy, które tak naprawdę odchodzą od Ewangelii, które zamieniają wyzwolenie z grzechu i śmierci – z czego ma nas wyzwolić zbawcze działanie Chrystusa – na wyzwolenie doczesne, wyzwolenie społeczne. I w tym sensie kard. Ratzinger krytykował teologię wyzwolenia. Zresztą to było dokładnie w duchu pp. Jana Pawła II. Obaj bardzo ściśle współpracowali, a we wszystkich kwestiach doktrynalnych Jan Paweł II często się konsultował. Nawet wielu jego współpracowników wspominało i wspomina po dziś dzień, że w dyskusjach na tematy doktrynalne Ojciec Święty Jan Paweł II zwykł mawiać: „A co na ten temat powie kard. Ratzinger?”.

MO: W mediach pojawiają się informacje i przypuszczenia, jakoby papież Benedykt XVI miał szansę otrzymać tytuł Doktora Kościoła, zostać kolejnym doktorem Kościoła. Czy Ksiądz Profesor uważa, że jest to możliwe?

ks. PK: Z pewnością pp. Benedykt XVI pozostanie dla nas wielkim nauczycielem wiary, a właśnie to jest sens nadawania tytułu Doktora Kościoła. Doktor Kościoła, to znaczy ten, który wyjaśnił wiarę, przybliżył ją innym, i poprzez swój wykład miał wpływ na współczesnych i na potomnych. W tym sensie można byłoby pokusić się o to, żeby nazywać pp. Benedykta XVI Doktorem Kościoła. Ja bym zaproponował, żeby można było już teraz bez żadnych orzeczeń kościelnych, bo taki tytuł oficjalnie nadaje papież. Ale my sami możemy mówić o papieżu Benedykcie jako o świetnym teologu. Niewielu, niewielu naprawdę w historii taki przydomek otrzymało, tak samo jak niewielu papieży otrzymało przydomek Wielki. I tak jak o Janie Pawle II już teraz mówimy Jan Paweł II Wielki, tak na pewno możemy mówić Benedykt Teolog.

19 kwietnia 2005 r. w drugim dniu konklawe i po czterech głosowaniach kard. Joseph Ratzinger został wybrany 265. biskupem Rzymu. Przyjął imię Benedykta XVI i dewizę Cooperatores Veritatis (Współpracownicy prawdy). 11 lutego 2013 r. Benedykt XVI ogłosił, że z dniem 28 lutego rezygnuje z posługi biskupa Rzymu i następcy św. Piotra. Jako papież senior zamieszkał w klasztorze na terenie Watykanu. Zmarł 31 grudnia 2022 roku w wieku 95 lat.