Po dwóch tygodniach przerwy na kadrę, do gry wracają piłkarze Ekstraklasy. Obie ekipy, Motor i GKS, były w zeszłym sezonie w czołówce, teraz okupują dolną część tabeli. - Chcę by Motor był znowu Motorem i odzyskał swoją tożsamość. Chcę też oglądać mój zespół, który stwarza więcej sytuacji pod bramką przeciwnika - mówi trener lubelskiej drużyny, Mateusz Stolarski.
- Mieliśmy dwa tygodnie, żeby skupić się na rzeczach, które wytrącały nas z rytmu. W tamtym sezonie byliśmy zespołem, który w pierwszej kolejności chciał rozegrać dobre spotkanie na własnych zasadach, bez względu na to, czy przyjechaliśmy do zespołu z Poznania, który był po pięciu zwycięstwach z rzędu, czy przyjeżdżały do nas zespoły będące w kryzysie. Zawsze skupialiśmy się na sobie i chcieliśmy dawać radość kibicom oraz wszystkim ludziom związanym z Motorem Lublin. Chcieliśmy, żeby po meczu wszyscy czuli dumę z gry zespołu, mając na uwadze, że nie zawsze dobre spotkanie kończy się wygraną. W tym sezonie staliśmy się zakładnikami pewnych oczekiwań, kalkulacji tego, co przeciwnik zrobi i jak go można rozpracować - dodał szkoleniowiec żółto-biało-niebieskich.
- Doprowadziłem do tego momentu, że zamiast myśleć w 100% o swoim zespole, o swoich zawodnikach, o naszym pomyśle na grę i strategii, zacząłem się zastanawiać, co zrobi przeciwnik, i zatraciłem to, co doprowadziło mnie do miejsca, w którym jestem, i co doprowadzało moje drużyny do sukcesu. Utraciliśmy swoją tożsamość. Uległem temu hałasowi, że Motor powinien tracić mniej bramek. Ale jeśli Motor ma zająć szóste lub siódme miejsce w tym sezonie, to może stracić tyle samo bramek, co w poprzednim sezonie. Jeśli Motor ma mieć problemy z tym, żeby zagrać na zero z tyłu, to niech wygra 4:3 lub 3:2. To skupienie się na tym, żeby bronić, spowodowało, że tracimy mniej, ale zdecydowanie mniej kreujemy – i ten Motor jest nijaki. To też powoduje, że być może, oprócz meczu z Rakowem, w którym zagraliśmy bardzo słabo, w innych meczach, żeby zdobyć trzy punkty, zabrakło tej naszej tożsamości – pójścia w to, co powinniśmy, a nie w kalkulacje. Przez te dwa tygodnie pozwoliłem Motorowi być Motorem. Nie wiem, czy wystarczą dwa tygodnie, żeby Motor zdobył trzy punkty z Katowicami, ale chciałbym, żeby ludzie, którzy przyjdą na stadion, a także sztab i zawodnicy, po tym meczu mogli sobie powiedzieć, że Motor był Motorem. Najważniejsze jest to, żeby być jakimś - uważa Mateusz Stolarski.
Pierwszy gwizdek w meczu Motor "Gieksa" zabrzmi na lubelskim stadionie 17 października o 18.