Początek znakomity, koniec fatalny. Motor Lublin przegrał z Piastem Gliwice 1-4 [AUDIO]

Początek spotkania nie wskazywał, że będzie to najwyższa przegrana żółto-biało-niebieskich w sezonie przed własną publicznością.
Było prowadzenie w trzeciej minucie, chwilę później szansa na 2-0 ale potem coś w grze Motoru zaczęło się psuć. - Nie umieliśmy udokumentować swojej przewagi na początku. Przyczyn porażki trzeba szukać też w innych miejscach - uważa trener lubelskiej drużyny, Mateusz Stolarski.
- Popadamy ze skrajności w skrajność. Nie będę tutaj zgrywał osoby, która już teraz wszystko wie, dlaczego tak się dzieje i skąd te wszystkie rzeczy się biorą. Zaczynamy mecz dobrze, strzelamy bramkę, mamy w 8. minucie sytuację na 2:0. Potem kontrolujemy spotkanie, mamy 25/30 minutę, do momentu tej bramki. Może nie tworzymy za dużo, ale Piast nie jest dopuszczany do sytuacji i w pewnym momencie tracimy bramkę. To nie jest problem, że tracisz bramkę, bo tak po prostu w meczu bywa, ale już przed tą bramką widziałem, że za bardzo dostosowujemy się do tempa i do zabicia meczu, w takim sensie, że ten mecz jest intensywny. Tracisz bramkę, potem zaraz jest karny. Możemy mówić, że jest końcówka sezonu, że jesteśmy utrzymani i jakieś takie historie mogą się tworzyć, że nie gramy do końca, ale jeżeli tak by to wyglądało, to nie mielibyśmy tych 25 minut w takim wykonaniu. Potem nagle coś pęką. Uważam, że wynik meczu jest trochę zbyt wysoki, ale Piast wykorzystał to, co miał i wygrał to spotkanie zasłużenie. Mi pozostaje zastanawiać się, jak rozwiązać ten problem. Jako zespół jesteśmy poirytowani taką postawą, gdzie zaczynamy dobrze spotkania, nic nie wskazuje na to, że będziemy mieli problemy, a potem to idzie w tym kierunku. Oczywiście popełniamy błędy, tracimy bramki w prosty sposób, ale musimy bardziej udokumentować swoją przewagę i to, na co w tym meczu pozwalał Piast - dodał szkoleniowiec Motoru.
- Dziękujemy naszym kibicom za ogromne wsparcie z ich strony. To dla nas duże zobowiązanie, by nie dopuścić więcej do tak wysokiej porażki - podkreślił Mateusz Stolarski. - Było mi głupio, kiedy przegrywaliśmy 4:1 i byliśmy po meczu, a nasi kibice tak nas wspierali. Dziękuję tym, którzy zostali do końca i nas wspierali, bo to jest coś, czego nie można kupić za żadne pieniądze. Można to dostać wtedy, kiedy kibice czują zaufanie do drużyny. I ten limit jest chyba bardzo duży, bo to jak nas wsparli po tej przegranej, to było coś niesamowitego. W imieniu drużyny, również piłkarzy, bo też na to zwrócili uwagę, dziękuję im bardzo za to i obiecuję, że zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby taka porażka w takich rozmiarach u siebie nam się już nie przytrafiła - podsumował.
Okazja do odegrania się i rehabilitacji nadejdzie bardzo szybko. Już w środę Motor rozegra zaległe spotkanie z Pogonią Szczecin.