„Posłani, by pomagać” - jubileusz Stowarzyszenia SILOE [AUDIO]

2025-10-04 13:13

Czasem wystarczy jedno słowo, by opowiedzieć całą historię. Dla członków i przyjaciół Katolickiego Stowarzyszenia Niesienia Pomocy Osobom Niepełnosprawnym SILOE takim słowem jest właśnie Siloe - „posłany”.

Siloe: 40 lat przyjaźni, wiary i służby.

i

Autor: Małgorzata Oroń

Czterdzieści lat temu grupa młodych ludzi z Lublina usłyszała to wezwanie i odpowiedziała na nie. W sobotę, 4 października, po czterech dekadach wspólnej drogi, spotkali się, by wspominać, dziękować i cieszyć się, że ta misja wciąż trwa.

Zaczęło się od spotkania

Był początek lat 80. - trudny czas, pełen niepokoju i ograniczeń. A jednak właśnie wtedy w sercach kilku studentów i młodego księdza pojawiło się pragnienie, by coś zmienić, by dać drugiemu człowiekowi trochę nadziei.

- Podczas rekolekcji w Kraczewicach zrozumiałem, że sens życia polega na tym, by dzielić się dobrem. Zrodziła się wtedy potrzeba, by nie czekać na wakacje, ale działać od razu. Spotkaliśmy się, przeczytaliśmy Ewangelię o sadzawce Siloe i tak się zaczęło - wspomina w rozmowie z Radiem Plus Lublin ks. Janusz Rzeźnik, współzałożyciel stowarzyszenia.

W każdą niedzielę wolontariusze, często jeszcze studenci, wyruszali po swoich podopiecznych. Nie zważali na pogodę ani zmęczenie - ważne było, by wspólnie dotrzeć na Mszę Świętą, pomodlić się, porozmawiać. Z czasem wspólnota nabrała kształtu, zaczęły się rekolekcje, akademie, wyjazdy, przyjaźnie, które przetrwały do dziś.

Wiara, która niesie dalej

SILOE od początku było miejscem, gdzie granice, te fizyczne i te niewidzialne, przestawały istnieć. Zrodzone z potrzeby serca dzieło szybko zaczęło żyć własnym rytmem.

- To był dla mnie zachwyt - patrzeć, jak młodzi ludzie, w czasach gdy wiele rzeczy było trudnych, potrafią poświęcić swój czas, energię, by służyć innym. Każda niedziela, każdy wyjazd wymagał wysiłku, ale dawał ogromną radość- dodaje mówi ks. Rzeźnik.

Jednym z najbardziej pamiętnych momentów w historii stowarzyszenia była pielgrzymka do Rzymu w latach 80. Pomimo ograniczeń ustrojowych, grupa osób niepełnosprawnych, wolontariuszy i kapłanów dotarła do Wiecznego Miasta, by spotkać się z papieżem Janem Pawłem II.

- To był cud - 17 dni, wiele miast, setki kilometrów, ogromne emocje. Ale przede wszystkim poczucie, że razem możemy wszystko - wspomina założyciel.

ks. kan. J. Rzeźnik: "SILOE rozpoczęło się od miłosierdzia człowieka względem człowieka"

Świadectwo otwartego Kościoła

Po latach opiekę nad Siloe przejął ks. prał. Tadeusz Pajurek. Dla niego duszpasterstwo osób niepełnosprawnych stało się szczególną lekcją wiary.

- Byłem zaskoczony, jak wiele ci ludzie mają w sobie siły. Widziałem, jak wolontariusze pomagają im dotrzeć na Mszę, jak razem się modlą, śmieją, bawią. Siloe nauczyło mnie patrzeć inaczej: z pokorą i podziwem - wspomina ks. prał. Pajurek.

To właśnie w jego pamięci pozostał obraz wspólnoty, która nie tylko wspiera duchowo, ale tworzy prawdziwe więzi. - To było coś wyjątkowego zobaczyć, że Kościół naprawdę może być domem dla wszystkich. Oni pokazali mi, że bycie razem jest formą modlitwy - dodaje ks. Pajurek.

ks. prał. T. Pajurek: "Siloe uczy patrzeć inaczej na osobu niepełnosprawne. Ptarzeć z sercem"

Jubileusz wdzięczności

W tym roku członkowie i przyjaciele stowarzyszenia spotkali się na uroczystej Mszy Świętej, której przewodniczył bp Adam Bab. W homilii podkreślał, że misja Siloe nie straciła na aktualności, a wręcz przeciwnie, dziś jest bardziej potrzebna niż kiedykolwiek.

- Czterdzieści lat temu to, co dziś wydaje się naturalne, było odważnym marzeniem , aby osoby z niepełnosprawnościami mogły w pełni uczestniczyć w życiu wspólnoty. To dzieło wciąż przypomina nam, że bycie razem jest najprostszym i najpiękniejszym darem - mówił biskup.

Po liturgii była chwila na wspomnienia, śmiech, wspólne zdjęcia i oczywiście jubileuszowy tort. Na sali słychać było: „pamiętasz, jak w Rzymie…?”, „a ta pielgrzymka do Częstochowy…”, „a te rekolekcje nad morzem…”.

bp A. Bab: "Bycie razem jest najprostszym i najpiękniejszym darem"

Rodzina, która się nie starzeje

Wśród uczestników jubileuszu był pan Jurek Słomka z synem Andrzejem, który od ćwierć wieku uczestniczy w życiu wspólnoty. - SILOE to nasza druga rodzina. Dla mojego syna to kontakt z ludźmi, z radością, ze światem. Ja nie mógłbym mu tego dać. Wolontariusze to anioły w ludzkiej postaci - mówi ze wzruszeniem.

A pan Mirosław Duda, członek od ponad trzech dekad, dodaje: - To nie tylko pomoc. To wspólne życie. Dzięki Siloe nie siedzimy w domu. Wyjazdy, spotkania, modlitwa - to daje siłę. A wolontariusze uczą się przy nas, co to znaczy służyć.

SILOE Podopieczni - rozmawia Małgorzata Oroń

Być posłanym – każdego dnia

Dziś SILOE nadal gromadzi się w kościele św. Piotra Apostoła w Lublinie. Spotkania odbywają się co dwa tygodnie - wspólna Eucharystia, rozmowa, herbata, uśmiech. Organizowane są rekolekcje, wczasorekolekcje, wyjazdy, spotkania świąteczne, zabawy karnawałowe. Życie płynie: proste, wspólne, piękne.

- Życzyłbym tylko jednego, aby to wszystko trwało. Bo takie dzieła nie rodzą się przypadkiem. Są darem, który trzeba pielęgnować – podsumowuje ks. Janusz Rzeźnik.

Czterdzieści lat to dużo. Ale patrząc na twarze tych, którzy wciąż przychodzą, uśmiechają się i pomagają, można odnieść wrażenie, że w Siloe czas płynie inaczej. Może dlatego, że tam, gdzie jest miłość, każda chwila jest początkiem czegoś nowego.

- To wspólnota, w której każdy może poczuć się potrzebny i kochany. Przede wszystkim chodzi o bycie ze sobą. Nie tylko o organizowanie wydarzeń, ale o obecność, rozmowę, wspólne spędzanie czasu- podkreśla ks. Bogusław Suszyło, obecny duszpasterz SILOE.