Remis na początek tegorocznych rozgrywek [AUDIO]

Motor Lublin, chociaż był faworytem, podzielił się punktami z Lechią Gdańsk. Mecz na Arenie zakończył się wynikiem 1-1. Pierwsza połowa należała do Lechii, po przerwie do głosu doszedł Motor.
- Pierwsza połowa jaka była każdy widział. Myślę, że drużyną, która mogła prowadzić była Lechia Gdańsk, my nie stworzyliśmy żadnej konkretnej sytuacji. Spowodowane to było stratami w środkowej części boiska lub brakiem aktywności w strefie zmiany tempa gry. Mieliśmy dwie sytuacji po szybkiej zmianie strony, gdzie zawiązaliśmy niezłe wejścia w pole karne, ale to było zdecydowanie za mało żeby zaskoczyć Lechię Gdańsk. W drugiej połowie już bardziej przypominaliśmy Motor Lublin, do którego przyzwyczailiśmy obserwujących naszą drużynę i kibiców. Mieliśmy, przed przerwą na race, 100-procentową sytuację, być może, gdyby bramkarz nie dotknął tej piłki Mbaye Jacques Ndiaye mógłby ją swobodnie trafić, niestety tak się nie stało - powiedział po końcowym gwizdku trener Motoru, Mateusz Stolarski.
- W pierwszym tempie gra do tyłu była planowana, bo przeciwnik stał, nie chciał pressować i stwierdziliśmy, że zachęcimy ich do tego pressingu. Wycofując piłkę do bramkarza myśleliśmy, że bardziej będą skracać, przez co ponowne podanie do stopera otworzy trochę więcej przestrzeni za linią obrony i będziemy próbowali to wykorzystać. Musimy się dostosowywać do tego co robi przeciwnik i nie chodzi o to, że to jest ujma dla nich, po prostu nie miał takiej strategii żeby nas bardzo mocno pressować. Raczej był nastawiony na odbiór w średniej strefie i tak jak wspomniałem w wypowiedzi, mam uwagi o to, że nie byliśmy agresywni w tym pasywnym bloku Lechii Gdańsk, mocniej nie ryzykowaliśmy tą grą do ofensywnych pomocników lub do naszej 9 - dodał szkoleniowiec żółto-biało-niebieskich.
- Ze względu na urazy zabrakło trzech osób, nie licząc Kruka i Ivana, którzy wiemy, że mają kontuzje dłuższy czas. Gasper złamał palec, dokładnie kciuk i będzie miał zabieg we wtorek. Przerwa potrwa najdłużej osiem tygodni. Mamy nadzieję, że rehabilitacja będzie przebiegała na tyle dobrze, że uda się go szybciej wprowadzić. Kaan Caliskaner w ostatnim sparingu zgłosił lekkie naciągnięcie mięśnia i dalej jest w treningu indywidualnym. Czekamy aż do nas wróci, mam nadzieję, że będzie to już na spotkanie z Koroną Kielce. Jeśli chodzi o Krystiana Palacza, pojawił się problem z kostką, lekkie podkręcenie, też nie mogłem z niego skorzystać - tłumaczył sytuację kadrową w Motorze trener Stolarski.
Następny mecz żółto-biało-niebieskich w niedzielę 9 lutego o 12:15. Podopieczni Mateusza Stolarskiego zmierzą się wtedy z Koroną Kielce. Drużyna ze stolicy województwa świętokrzyskiego jest co prawda w strefie spadkowej ale dla Motoru najbliższe spotkanie nie będzie spacerkiem. Korona w pierwszej tegorocznej kolejce urwała punkty Legii Warszawa remisując przy Łazienkowskiej podobnie jak Motor z Lechią 1-1.