Ukraińscy przewoźnicy oburzeni za kary nakladane przez polskie służby [AUDIO]

2025-01-28 13:23
Ciężarówka
Autor: Pexels

Od drobnych błędów technicznych, jak brak trójkąta odblaskowego, po nawet dwanaście tysięcy złotych za ​brak sygnału GPS na kilkusetmetrowym odcinku drogi.

Na takiej wysokości kary, nakładane przez polskie służby skarzą się do Ministerstw Finansów, Infrastruktury i Komisji Europejskiej ukraińscy przewoźnicy. Chodzi o wzmocnienie kontroli kierowców z państw trzecich i ograniczenie nieuczciwej konkurencji ze strony firm transportowych. - Przepisy obowiązują od kilku miesięcy i firmy spoza Unii Europejskiej miały czas, by się do nich dostosować. Sam, pracując jako kierowca autokaru, musiałem wiedzieć, co mój pojazd musi mieć na wyposażeniu - tłumaczy Maciej Kulka, ekspert do spraw branży transportowej z Lublina.

- Przy granicy z Ukrainą tych służb kontrolnych jest bardzo dużo. Natomiast przewoźnicy mieli czas na to, żeby się przygotować, żeby uzyskać wiedzę jakie będą przepisy unijne, jakie są przepisy poszczególnego kraju. I na tym właśnie to polega, że przepisy chociażby dotyczące czasu pracy w transporcie międzynarodowym są takie same. Reguluje to rozporządzenie 561 z 2006 roku z późniejszymi zmianami. Tu wielkiego zaskoczenia nie ma. Natomiast na czym polega suwerenność każdego z państw będących chociażby członkami Unii Europejskiej? Między innymi na tym, że każde państwo może określać własne regulacje chociażby w zakresie warunków technicznych i wyposażenia pojazdu. Ja też byłem kierowcą zawodowym i w momencie kiedy jeździłem autokarem po Europie musiałem wiedzieć jakie są przepisy dotyczące wyposażenia autokaru we Francji. Kierowca zawodowy musi mieć we Francji chociażby alkotest. Na Słowacji wymagano komplet żarówek. W Rumunii dodatkowe gaśnice, więc każde państwo ma swoje jakieś takie wewnętrzne wymagania i swoje przemyślenia w zakresie wyposażenia pojazdu. No ale w każdym z tych państw, na przykład trójkąt ostrzegawczy, który służy temu, żeby zaznaczyć samochód, który uległ gdzieś awarii, stoi w miejscu niewidocznym jest obowiązkowym wyposażeniem. A tutaj mamy taki argument, że przewoźnicy ukraińscy twierdzą, że pogranicznicy lub inspekcja transportu drogowego każe ich za takie błahe przewinienia, bo nie mają na przykład trójkąta - zastanawia się Maciej Kulka.

- Porównując wysokość polskich mandatów z tymi z krajów na zachodzie Europy za te same przewinienia, może warto jednak ograniczyć narzekanie - dodaje. - Popatrzymy sobie na taryfikator jaki jest w Polsce za poszczególne przewinienia. Chociażby w zakresie nieposiadania badań technicznych. W Polsce jeżeli samochód nie posiada aktualnego badania technicznego, a jest to pojazd ciężarowy, opłata dla przedsiębiorcy wynosi 2000 zł, ale już w Niemczech za to samo przewinienie 1000 euro. Płaczą tutaj (przewoźnicy ukrainścy - przyp. red.), że mają wysokie mandaty. Chyba trochę powiem kuriozalnie może, ale no lepiej żeby zapłacili ten mandat w Polsce niż na przykład w Niemczech czy we Francji, gdzie on będzie sześciokrotnie wyższy. Też musimy przestrzegać ograniczeń prędkości, ograniczeń tonażowych określony w danym państwie, zakazów ruchu. Nie ma żadnego zaskoczenia. I trochę mnie dziwi ten krzyk, że że oto polskie służby wykonują swoje obowiązki. Każda służba to robi. Natomiast jak ostatnio byłem na Ukrainie, to był 2013 rok, byłem jako kierowca autobusu, to kilka kilkanaście razy miałem przyjemność odwiedzać Lwów. Nie zdarzyło mi się wjechać bez płacenia łapówki, którą wręcz ode mnie wymuszano na granicy nazywając ją "tradycją". Pani pogranicznik, biorąc paszporty od moich klientów, od kierowcy, od turystów pytała: "Co ty tradycji nie uznajesz?" I trzeba było 10 euro wrzucić, bo inaczej nie było odprawy. I na drodze też teraz jak rozmawiam z polskimi przewoźnikami, to są zatrzymywani, są karani mandatami za jakieś naprawdę błahostki czy za rzekomo brak jakiegoś dokumentu. To co było charakterystyczne w momencie, kiedy ja wjeżdżałem autokarem, że nawet jeżeli byłem tam co tydzień, to za każdym razem żądano ode mnie innych dokumentów, licząc na to, że czegoś nie będę miał i za coś będę musiał zapłacić "tradycję" - dopowiada.

Polskie przepisy dotyczące obowiązku rejestracji przewoźników spoza Unii Europejskiej weszły w życie 1 listopada 2024 roku, po podpisaniu w październiku 2024 roku przez prezydenta Andrzeja Dudę nowelizacji ustawy o delegowaniu kierowców w transporcie drogowym. O wprowadzenie między innymi obowiązku rejestracji w SENT (Systemie Elektronicznego Nadzoru Transportu) kierowców spoza UE apelowali polscy przewoźnicy. Pod koniec 2023 roku protestowali na przejściach z Ukrainą w Dorohusku, Hrebennem i w Korczowej.

Mówi Maciej Kulka, ekspert do spraw transportu drogowego. Posłuchaj: